To było - Wiersze Wiciarzy - Popiół z Lachów


To było.

Były słonecznikowe koła gdzieś, były malwy gorące, jak krew i były nad drogą wiodącą przez wieś zielone szumy wierzb,

a wpośród wsi, na piasku gościńca ludzie i słońce, w ogródku huśtał się czyjejś Hanusi śpiew i na niebie się klęły wrzaski zabłąkanych mew — tam wieczorami, za wsią na ugorach kwiliły czajki gniazd szukające, wiły się nietoperze w mroku wieczorów i bąk pohukiwał na dalekiej łące.

To było. I jest. Słonecznikowe kwitną słońca, za czyimś płotkiem Hanusi jakiejś śpiew, wieś we mgle się pławi stygnąca, w wieczór rosą spadającą z drzew.

To wieczorami za wsią na ugorach kołysze się zaduma pożyczona z książek. Echo. Romantyzm — tłucze się po borach i w wieś się wierszem wiąże i jest. Jest głupio. Słonecznikowe krążą słońca, huśtają się śpiewy, słowa, Hanusie: wieś i wieś zagmatwana, splątana bez końca, lacz nie ma tego, co trzeba chcieć i musieć.

Żal nam rozwłóczyć po rymach z finezją i ze starymi po mgłach ugornych się tłuc, a gdy już... po naszemu? Czy byłoby poezją... móc, bo było słychać klekot bociani, wieś Nowosielce, by świat był nowy na miejsce nowych snów, by Bóg się nad nami pochylił i łaskaw nareszcie rozgrzeszył nas z chłopskich słów.

Stanisław Stefan Gębala

Wici 1938r.