Przed gościem serce, i duszę wylać, W kajdanach nawet karku nieschylać, Gardzić rozkoszą, trudu nawykać, Wielkością duszy nieba dotykać.
Przed gościem serce, i duszę wylać, W kajdanach nawet karku nieschylać, Gardzić rozkoszą, trudu nawykać, Wielkością duszy nieba dotykać.
Oby za miękkich jedwabiów towary, Wrócił się ubiór pradziadów on szary! Weszłyby w kluby obyczaje zdrowe, I odrosłyby pióra zaś orłowe.
Hen, daleko w obcym kraju, gdzieś wśród pustyń, martwych mórz Mieszkał sobie jeden wielki, mocny i jedyny bóg, Miał proroków i kapłanów, żółtych ksiąg niejeden zwój, Przed oczami niegodnymi chronił się za gruby mur.
A mój bóg brzozowo-siwy mieszka tuż za progiem mym, Nie odmówi mi gościny w noc pogodną czy w dzień zły, A mój bóg dębowo-złoty kroków parę do mnie ma Nie raz w progach moich bywał w słońca żarze, w deszczu, mgłach.
Hen, daleko w innym kraju ponoć żyje taki bóg Wśród kobierców, wież, filarów… Prawdę jedną słychać tu: Że największy i że raju właśnie on otworzy drzwi, Czarnookie cud-piękności na spotkanie wyjdą ci.
A mój bóg błękitnoskrzydły z polnym ptakiem za pan brat, Tęczy krople mi przynosi, kiedy szary widzę świat, A mój bóg wśród jezior toni perkozowi mości dom, Nocą pośród trzcin siadamy - żab tysiące, ja i on.
Kiedy znów z obcego kraju przyjdzie inny jakiś bóg, Powie że jedyny, wieczny i że jemu tylko hołd, Jak mu powiem, że ta ziemia boga już swojego ma? Niejednego, tutejszego jak to słońce, ziemia, wiatr.
Bogi me srebrzysto-złote, bogi dębów, siwych brzóz, Bogi me błękitnoskrzydłe już na zawsze bądźcie tu! Niech się stanie, niech się spełni starej baśni święty zwój. A wydartych lat tysiące razem z nami piszcie znów.