Gaik - Tradycja - Popiół z Lachów


Gaik.

Po wielkiej-nocy, chłopaki i dziewezęta obchodzą wieś z gałązką zieloną zwaną gajikiem.

Co się tyczy majika, gajika, albo uroczystości nowego lata to nadmienić wypada, iż obrzęd ten w różnych okolicach bywa w odmiennym czasie obchodzony. W Krakowskiem, Sandomierskiem i na Mazowszu uroczystość ta ma miejsce we Wtorek wielkanocny, w Galicyi zaś obchód jej przypada w pierwszych dniach miesiąca maja, lub podczas świąt Zesłania Ducha świętego.

Tło gajika jest wszędzie jednakie i jednakowe też pieśni podczas tej zabawy bywają nucone; jednak rozmaitość akcessoryj w różnych okolicach dodawanych wpływa na powiększenie lub też zmniejszenie jej piękna. Badawcze oko, krom tych odmian i cieniowań rozlicznych, dopatrzy z łatwością pierwiastku pogańskiego. Albo na cześć bóstwa opiekującego się kwitnącą przyrodą, Turem zwanego, obchodzono te zabawy, alboli też na uczczenie bóstwa gościności starożytnych Słowian: Radegasta. Za prawdopodobieństwem tego ostatniego poglądu, przemawia ta okoliczność, że i w Morawii obnoszą dziewczęta, w dzień ten od domu do domu gałąź ustrojoną wstążkarni, co na pamiątkę Radhosta (Radegasta) czynić mienią.

Oskar Kolberg (1814 - 1890)

Źródło: Lud XVIII - Kieleckie (1885).


Dziewczęta w wielki poniedziałek obchodzą wieś z gałązką zieloną przystrojoną we wstążki i kwiatki. Wstępują do każdej chałupy i śpiewają potrząsając gałązką.

U nasego pana zieluna podłoga, zjezdzają się goście jak do Pana Boga.

Jedni przyjezdzają, drudzy wyjezdzają, u nasego pana goście przebywają.

Nas gaicek z lasa idzie, przyglądają mu się, rozmaici ludzie.

A idzie on idzie po lipowym moście, napotykają go panowie i goście.

Pani gospodyni w okienecku stoi, a stroi się stroi, bo jej tak przystoi.

A pan jegomość stoi w rogu stoła, suknia na nim we złociste koła;

a capecka z karmazynu, pan jegomość tego domu.

Pani gospodyni klucykami brząka, a dla nas to dla nas, podarunku suka.

A dajciez nam dajcie, co nam macie dać, nie będziemy my tu długo cekać.

Nie dajciez nam dwóch albo jednego. bobyśmy się bili naokoło niego.

A dajciez nam trzy albo ctery, to się niemi podzielemy.

Dziękujemy państwu za te piękne dary, co nam je państwo podarowali.

Na polu pszenica zeby taka była jak na wodzie bywa trzcina; daj ze panie Boze zeby ja ją zyna (żęła).

Oskar Kolberg (1814 - 1890)

Źródło: Lud XX - Radomskie (1887).