Sobótka
Sobótka.
Uroczystość ludów słowiańskich, znana w różnych plemionach pod różnemi nazwami. Sięga najdawniejszych czasów, a w niektórych stronach trwa dotąd. Przypadała 24. Czerwca. Mieszkańcy jednej lub kilku osad, gromadzili się w pewne miejsce, nakładali wielki ogień, tańczyli około niego, śpiewali, czynili rozmaite wróżby, to skacząc przez płomień, to wianki na wodę puszczając. Były to istne słowiańskie igrzyska, lub święto ognia odziane uroczystą tajemniczością religii, i całym urokiem poezyi. Pojąłem ją w tym duchu, i wystawiłem w niniejszej poezyi. O Sobótce wspominają nasi kronikarze; z powodu Sobótki są pieśni Jana Kochanowskiego, które jednak przez naśladownictwo cudzoziemskiej literatury, nie dają o niej żadnego wyobrażenia. Jeszcze jedna uwaga względem Sobótki nie będzie zbyteczna. Zdaje się, że Sobótka, w czasach przynajmniej późniejszych, znaczyła to samo, co dzisiejszy obcy wyraz wigilia. Sobota była dniem poprzedzającym największe święto, jakiem jest niedziela, wcale więc logicznie nazwano dzień przed mniejszemi świętami Sobótką, czyli małą Sobotą, mniejszych uroczystości.
Obchód Sobótki w pow. Lubelskim.
Święto Sobótki trwa od wigilji św. Jana aż do śś. Piotra i Pawła włącznie. W dzień św. Jana słońce się kąpie, w dzień zaś śś. Piotra i Pawła - "igra," tj. na słońcu coś się miga. Na drzwiach obór w dzień św. Jana robią kredą krzyże dla odpędzenia czarów, strzecha zaś każdego domu, gdzie jest dziewczyna dorosła, bywa przyozdobioną bylicą i łopianem. Stroją też dnia tego krzyże i figury świętych wiankami z bławatu (chabru). Powszechne jest mniemanie, że jeżeli Jasio się rozpłacze, tj. dnia tego deszcz spadnie, to będzie płakał aż do św. Urszuli, chyba że w Nawiedzenie M. B. (2 lipca) zabłyśnie pogoda. Dotykać kapusty w tym dniu znaczy skazać ją na uschnięcie.
O kwiecie paproci opowiadają, że kto go znajdzie, wszelkie bogactwa i szczęście posiądzie, ale znaleźć go trudno, i trzeba na to śmiałka nielada, bo poczwary piekielne strzegą go i wszelkiemi sposobami przeszkadzają do zerwania. Znać wszakże przenikanie "postępu" i do ludu naszego: bo oto, nie mając ochoty do walczenia ze straszydłami pośród lasu, biorą się niektórzy na sposób, i po zachodzie słońca, wykopawszy w lesie krzak paproci, przynoszą go z ziemią do domu i siedzą osamotnieni nad nim do północy, naturalnie bez skutku! Twierdzą, że kwiat paproci jest koloru żółtego. Sam obrzęd Sobótki odbywa się w następujący sposób: O zmroku w wigilję św. Jana schodzą się na umówionym ugorze, lub na rozdrożu chłopcy i dziewczęta, zwane sobotnicami. Chłopcy układają stos z tarniny i chróstu z płotów, a dziewczęta go podpalają. Następnie chłopcy stoją po jednej stronie ognia, a dziewczęta po drugiej i poczynają wszyscy śpiewać:
I.
Rozpalił nam Pan Bóg tarninowy ogień, Do tego ognia wszyscy się Święci schodzili, tarninowy ogień palili. Tylko nom nie stało jednego świętego, Poseł na granicę strzec na carownicę. Tylko nam jednę carownicysko zławili, w tarninowy ogień wsadzili. Goraj ze, goraj, carownicysko, Za ludzkie krówki, za nase mlecko. Goraj ze, goraj, na innych wołaj: to-to-to!
II.
Zielona konopka we lnie stajała, zielona bujała. Nie dał ci jej bujny wiaterek Zielonej konopce we lnie stajaty, We lnie stajaty, zielono bujaty. Nie dał ci jej mołody Jasięjko Mołodej Marysi u mateńki być w wionku chodzić.
III.
Nasieję ja sobie lnu drobniusięjkiego, Ubierę ja sobie Jasięjka swojego. Usyję ja jemu kosulkę po pięty, Wyprawię ja jego na wygon z cielęty. Na nięm kosnlęjka, jak biel bielusiejka, Jak biel bielusiejka, taka cieniusięjka. Nie matka ją dała, nie siostra ją prała: Nadobna Kasięjka złotem wysywała!
IV
W polu daleko, Na boru syroko, Tam panny były Ogród grodziły. Ogród grodziły, Leliją sadziły: "Rośnij, lelija! Wyżej niz ci ja.
Pojedzie tędy Młody (na) oględy. Lelii urwie, Lelija zakwnie, A ja przyskocę, Wrotka odtocę, Potocę za niem Wionkiem rucienem.
V
W polu daleko, Na boru syroko: Tam gdowy były, Ogród grodziły; Ogród grodziły, Leliją sadziły: "Rośnij, lelija, Wyżej, niz ci ja!
Pojedzie tędy Młody oględy. Lelii urwie, Lelija uschnie, A ona przyskocy, Wrotka odtocy, Potoey za niem Białym kamieniem!"
VI.
Tocy mi się, tocy baryłecka z góry, Tam-uj do Józwa, do nowy komory. Marysia myślała, ze koziełek stąpa, A to ji kochanecek talarami brząka. Stąpnie na gałązkę, gałązka się zegnie, A z ty ci gałązki listecek opadnie. Idź-ze ty, listecku, na syrokie strony, A ty se, Jasięjku, sukaj sobie zony!
A gdzie ja ji będę, nieboracek, sukał? - Zastukaj, zapukaj, w nowe okienecko! Zastukał, zapukał w nowe okienecko, A Kasięjka wysła, rącęjka mu dała: -Witaj że, Jasięjku, dawnom cię widziała.
VII.
Stoi nom trześnia w polu, Nie dalecęjko boru. Tam-oj Jasięjko graje, Konikiem wywijaje. "Nie graj, Jasięjku, nie graj, Konikiem nie wywijaj! Juz Marysia nie twoja, Juz Mołoda nie twoja! I polubiła insego, Sto razy grzecnięjsego!"
VIII.
Tam-oj u Pawła gęsty sad, Nie przeleci lady ptak. Tam się chłopcaki schadzały, Na gorzałkę się składały. A najwięcej Jasio dał, Bo się Marysi zalecał. A ten Wojtusio nic nie dał, Bo powiadał, że nic nie miał.
Po ósmej piosnce następuje tzw. wytrząsanie pcheł, co się odbywa w następujący sposób: staje dwu chłopców jeden po jednej stronie ognia, a drugi po drugiej; biorą dziewczynę lub chłopca i przerzucają przez ogień, i to się dzieje dotąd, dopóki inni ich samych w ogień nie wepchną. Następnie znów śpiewają:
IX.
Cyja to tam broda - Chodzi kole ogroda? Wylazła na płot - Wyjadła nąm groch? Złapmy tę brodzisko - Rzućmy na ogienisko, Niech gora ta brodzisko - Niech zgorzeje wszystko! Świętego Jana ranięjko, Niesła dziewcyca piwęjko.
Zkąd że go niesla? z piwnice, Cęstowała dziewcyce. Dziewcyce piwa nie piły, Bo sie chłopcaków wstydziły, Nalepiej to jednego, Jego Jasiunia grzecnego.
Potym dziewczyny biorą się za ręce, robiąc koło, i siadają niedaleko od ognia. Jedna z nich zbiera trawę, obwiązuje ją około kija i siada wpośrodku innych. Udając, że przędzie trawę, drzemie, a towarzyszki śpiewają:
X.
Siedzi drumla pod kądzielą, A ludzie się z niej śmieją. Drumla na to nie pytała, Pod kądzielą zadrzymała. , Wstoń-ze, drumlo, z pod kądzieli, Bo się ludzie z ciebie śmieją!
Wszyscy wstają z miejsc, tak chłopcy, jak i dziewczęta biorą się za ręce, i skacząc okrążają Ogień trzy razy w jedną i trzy razy w drugą stronę, poczym rozchodzą się do domu.
Palenie Sobótki odbywa się następnie co wieczór, o ile pogoda pozwala, aż do Św. Piotra i Pawła. Nadmienić należy, że palenie ogni świętojańskich, uważane tu jest jedynie, jako zabawa przez stary zwyczaj przekazana.