Chłop... Wieś...
Zgrabiałe ręce, ziemiste lice, A grzbiet zgarbiony jak żytni snop... To chłop! Zahukany, z praw wyzuty, Od wieków poniewierany, Chamstwem opluty, Politowania skamlący I wznoszący oczy W podniebny strop! To chłop!!! Cichy, uległy, pobożny I wierzący święcie łajdakom I szujom możnym, W ich niby to dobrą wolę I szczere chęci... Złodziejom jego pracy, i potu, i doli. W wiekowych raba wędrówkach, Po ciernistych, ostrych kamieniach... Nie może zrzucić brzemienia Ta chłopska mrówka! I ostatnim wysiłkiem, nie na swoje domy, Ciągnie belki. Kamienie i marmuru złomy... Aż z sił wypruta! zniszczona, Na gnoju kona!!! To wsi udziałem Wieczny znój! Wieczna mordęga! A łyskanie gołym zadkiem, A na ostatku? Gnój!!! I brud! Dola pieska!! (Tako się rzekło) Za życie całe! Za twój trud! Czeka cię palma niebieska! Lub piekło! Tam okiem sięgaj!!! Nic to, że twarz masz pooraną, siną! To nie nowina. Nic to, że chodzisz boso i obdarty! To wolne żarty, Nic, że ci kiszki skręca głód!!! (To się pozbędziesz prędzej złud) Nic, że twe dzieci tuli grób! Słuchaj! i rób!!! Chamskie nasienie! — to twe przeznaczenie! I lezie tak życie sobie, A chłop jak robił, tak robi! Aż do mogiły! Nie nic to przecie, nie nic to, Że się na świecie pleni zło! Nie nic to, że nam plują w nos! Wszak w rękach mamy własny los! Podnieśmy głowy! W życiu szukajmy prawdy, Nie w oszustów słowach! Wyjdźmy gromadą zwartą na swe własne pola I z własnej mocy! Co nam wydarto! Odbierzemy! Rwijmy chwasty, kąkole I w dzień i w nocy! Nie bać się kar piekielnych Ni rozkoszy w niebie, Myśleć zawsze za siebie! I robić dla siebie, Zanućmy raz wolności śpiew! Godności chłopskiej śpiew! Strunami niechże targnie zew! Za nasze łzy, za naszą krew! Niech gruchnie śpiew jak bór! Jak poszum wolnych drzew! I wichru wiew! Gromady wsiowej chór!!!