Jesień.
Ciepłe lato przeleciało niewiadomo kiej!... Chłodna jesień już nastała, a z nią krótsze dnie. Jasne słońce później wschodzi i mniej ciepła śle, Gdzieś je traci — nim doleci — w rozpostartej mgle.
Jakiś smutek i ponurość bije ze wszech stron, Choć w stodołach po mozołach letni leży plon. Czarne chmury wiatr pogania, aby prędzej szły, Ciemne, grube mgły dokoła i deszcz drobny mży.
Zieleniutkie — dziś żółciutkie — lecą liście z drzew I radosny z czasu wiosny umilkł ptasząt śpiew. Jeno wróbel czasem ćwierknie, sroka skrzeknie gdzieś, Na zapowiedź o nieszczęściu, co ma spotkać wieś!
"Wszyscy święci" — śnieg się kręci — zima idzie już!... Gacić ściany na wsze strony, by nie zmarżnąć w mróz! Oj, ta zima, jak "potrzyma", to pomrozi nas, Nim radosna przyjdzie wiosna i cieplejszy czas.
Oj, to lato przeleciało, nie wiadomo kiej I już jesień nam nastała — nikt nie wstrzyma jej! Wiosna, lato, jesień, zima — ciągły życia bieg, Ale co dzień w onym biegu coraz starszy człek!
I nikt przecie za nic w świecie nie zatrzyma lat, Oj, bo człowiek w swoim życiu, to tak ci jak kwiat: Wschodzi, rośnie, kwitnie, więdnie i na końcu schnie I sam nie wie kiedy zeszły jego życia dnie!
Smutno duszy jest w jesieni, w sercu jakiś żal Jest za wiosną, co minęła i już poszła w dal! Praw przyrody dla wygody i na własny gust Nie poprawi i nie zmieni żaden ludzki mózg!!!