O Dziwożonach - Podania, basnie i legendy - Popiół z Lachów


O Dziwożonach.

Odwieczne podanie głosi, że w Tatrach przebywają złośliwe istoty żeńskie, zwane Dziwożonami, które kładły na glowę czerwoną czapeczkę z gałązką paproci. Zabierały one nieraz matkom dzieci, dlatego szerzyły postrach między góralkami. Porywały nawet czasem dorosłe dzieci. Pewnego dnia zniknęła we wsi Łopusznej młoda i ładna dziewczyna, ale nie było żadnego śladu: gdzie i w jaki sposób. Upłynęło lat kilka od chwili zniknięcia, kiedy wieśniak z Łopusznej, chodząc w głębi gór, ujrzał u potoku, wśród największej dziczy, dziewczynę piorącą bieliznę. Zbliżył się i poznał zaginioną dziwczynę, która go także poznała, błagając, aby ją uwolnił z rąk Dziwożon. Góral przyrzekł, że za kilka dni przyjedzie po nią konno. Jakoż dotrzymał umowy, znalazł dziewczynę, posadził ją na konia i ruszył ku wsi. Dostrzegły Dziwożony, co się dzieje, zatem zaczęły gonić uciekających, i nawet ich dopędziły. Było to właśnie wśród łąki, gdzie rosły żółte kwiateczki, zwane dzwonkami. Dziewczyna widząc niebezpieczeństwo, krzyknęła na towarzysza: trzymaj się dzwonków! Góral usłuchał i kierował wciąż konia pomiędzy dzwonkami, do których Dziwożony, przez jakąś tajemniczą własność tego kwiatu, przystąpić nie mogły; kiedy więc naokół kwiatów biegały, wówczas góral z dziewczyną wsi dopadli, a Dziwożony się wróciły, gdyż tu się ich moc skończyła.

Józef Chociszewski

Źródło: Malowniczy opis Polski czyli geografia ojczystego kraju. (1907)


Strzeżcie się o matki! Tulcie wasze dziatki. Pod okienkiem mara, O zdobycz się stara: Czapeczka czerwona, Kosa rozpuszczona, Ach! to Dziwo-żona.

Jako śmierć złośliwa, A, jak wiatr, pierzchliwa, Podsunie się skrycie, Ukradnie wam dziecię, I zniknie zdradziecko. O matko! strzeż dziecko, Czycha Dziwo-żona.

Góralko nadobna! Nie biegaj z osobna. W zarosłej ustroni. Strach stracha tam goni. Czapeczka czerwona, Kosa rozpuszczona, Ach! to Dziwo-żona!

Jako śmierć, złośliwa. A jak wiatr, pierzchłiwa ; Pochwyci cię w lesie, Pod ziemię zaniesie; Bez Tatrów, bez słońca, Zostaniesz do końca, Jako Dziwo-żona.

Niebogo! Sieroto! Włosy ci rozplotą, Czapeczkę nasadzą, Słodyczkę jeść dadzą; Dla twego serduszka, Za drużkę, za drużka, Będą Dziwo-żony.

Dziewczę, biada tobie! Ty przed śmiercią w grobie. Tańczą z tobą mary, Twe hale, pieczary; Jak Krywan wysoki, Tak twój świat głęboki, Skoroś Dziwo-żoną.

 

Szczęśliwe oczy, szczęśliwe kroki, Co świat Dziwo-żon nawidzieć mogą. Alabastrowe wszystkie opoki, Najdroższy kamień leży pod nogą.

Wszystkie tam wody płyną kryształem; Każda kropelka spada perełką; Mosty ze złota w państwie ich całem, A z dyamentu każde światełko.

Wielkie, pod niebo, są nasze skały; Perłami, rosy toczą się nasze, Nasze potoki, jako kryształy; A, jak noc, świeże bory i pasze.

Bo u Dziwo-żon nasz się kraj kluje: Bo u nich każdy zdrój się poczyna, Bo je wypieszcza, bo im wartuje, Dzika, podziemna, lecz hal rodzina.

Seweryn Goszczyński (1801 - 1876)

Źródło: Sobótka (1852).