Zmora - Zdrowie - Popiół z Lachów


Zmora (Ephialtes, Incubo).

Niewidzialna ta istota włazi dziurką koło okna, ale najczęściej dziurą powstałą po wypadnięciu sęka we drzwiach. Około północy co dzień lub co drugi, nagabuje samych młodych, częściej mężczyzn i to bezżennych więcej, niż żonatych. Skoro do izby się wsunie, przemieniona w jakąkolwiek postać, ale najczęściej jako kot włazi na śpiącego i na wznak leżącego, powoli od nóg ku sercu się posuwa, a tu zaszedłszy, pozostaje i tak silnie tego miejsca się czepia, iż znaki od pazurów na boku przy sercu widzieć się dają. Śpiący czuje okropny z niczym nie porównany ciężar na piersiach, trudność oddychania, oblewa się potem, a bezwładny ani się ruszyć, ani krzyczeć nie może. Do woli zmorze zostawiono, jak długo może dusić nieszczęśliwego. Udręczony obudziwszy się, bardzo jest zmordowany, do pracy niezdatny, a jeżeli go zmora upodoba sobie, ciągłem takiem duszeniem, tak nędznym i bladym się staje, iż w przysłowie to weszło "blady jak zmora". - Konieczną jest rzeczą, pozbyć się tej przykrej snu towarzyszki. W tym celu dziurę od sęka we drzwiach kołkiem zabić należy. Jeżeli chory jest dzieckiem spać się kładzie między rodzicami. Dorosły kładzie się spać w pasie ślubnym skórzanym, lub kosę obok siebie kładzie; zmora się tego lęka. Jeżeli chory jest śmiały i przytomny, średnim palcem u prawej nogi porusza, a natychmiast przestaje go dusić. Jeżeli te środki nie pomagają, nie pozostaje jak zjeść własne łajno, a tak zbrzydzi sobie takiego zmora. Medyński powiada iż jest mniemanie ludu, że zmorę można sztucznie na kłódkę zamknąć. - Trudno jest zmorę złapać, bo ten kot jest nader śliski. Ale nie raz już przecięli zmorę co się jako słomka do izby dziurką zakradała, a wtedy pół baby za oknem a pół w chałupie widziano. Pewien śmiały uchwycił tego kota, uderzył o ziemię, a nazajutrz tylko troszkę smoły na niej spostrzegli. Ci co z dwoma duszami na świat przychodzą, a jedno tylko imię chrzestne dostają: stają się zmorą po śmierci. I dla tego to dziś dwa imiona po chrzcie każdemu dają. Jeżeli się trzy brzemienne razem spotkają, a jedna z nich między dwoma innemi przejdzie, takie dziecię zmorą zostanie. - Czytamy w Compendium med. auct. "że niektórzy rozumieją, iż zły duch albo straszydło jakie, z człeka się urągając, duszność która się Incubus nazywa sprawuje". - Gołębiowski powiada że "mora albo zmora, widmo nieprzyjaźniejsze dla człowieka jak strzyga, czerstwe dziewki i młodzieńców w czasie snu twardego dusi, a nawet i zwierzęta domowe. Środkami zaradczymi na nią są: kupić nowy dzbanek, co się w nocy na sobie złapie, wsadzić do niedo i zatkać; prosić zmorę na śniadanie; urznąć sznurek od klamki, utkwić szydło we drzwiach; lub położyć na progu na krzyż miotłę i siekierę". - Wolicki w nauce dla włościan też same środki zaradcze podaje. - Jakże to dawne wyobrażenie skoro czytamy w Narbucie "u Litwinów bożek rozpusty czyli Przyłożnik Aitwaros się nazywał (Incubus), który zwykle niewiasty śpiące napastuje, a że za płotami przebywa, stąd ma nazwę zapłotnik. - X. Szyrwid w swoim słowniku zowie go Icubus, Latawiec. Wsiada on w nocy na dziewki które się aż pocą, ale i zwierzęta nie są wolne od niego. Może się dostać dziurką od klucza.

Michał Zieleniewski

Źródło: O przesądach lekarskich ludu naszego (1845).