Sobótkowa kąpiel
Czuję ciała mojego granicę -
powierzchnię formy płynnego odlewu:
tylko głowy zanurzenie jeszcze...
Pod niebieską, marszczoną satyną -
posągi stłoczone ciasno:
odlewy nagich topielic,
wokół łodygo nenufaru
włochaty dzikus
przekłuwa ościeniem leszcza,
młody parobczak potajemnie
kostki nóg
kąpiącej się dziedziczki trzyma,
poronionego niemowlęcia ciało;
posągi stłoczone ciasno -
tysiąc skłębionych odlewów
samych wczasowiczów
z ostatniej niedzieli...
Srebrnym ściegiem pluskających nóg
zaszywam rozprutą jeziora tkaninę -
Myślisz: czy uchylić zasłonę?
jak mnie odnajdziesz,
gdy koło posągu posąg?
Znowu skaczę -
powielam odlewy swoje
z rękoma wyciągniętymi, żeby cię posiąść:
musisz się spotkać
ze mną którymś!