Opowieść o herbie rycerza Kostry
Błagalne listy słał papież Urban
oraz król Baldwin z Jerozolimy
do władców Europy i rycerzy:
ruszyła Turków seldżuckich hurma,
Grobu Świętego nie obronimy,
upadnie krzyż - półksiężyc zwycięży!
Bez was poganom nie damy rady
- pisał Baldwin, następca Godfryda -
same klęski ponoszą krzyżowcy:
pod Hattin rozgromił ich Saladyn
i Saracenom egipskim wydał...
O chrześcijański świecie - pomocy!
Papież i Baldwin rycerzy nagli,
aby tureckich emirów bili,
aby potęga krzyża znów rosła!
Więc ruszył Ryszard Lwie Serce z Anglii,
więc król francuski wyruszył Filip,
więc cesarz wyruszył Barbarossa,
więc ruszył rycerz udały Kostro
z puszcz nadwarciańskich do Świętej Ziemi,
marząc o sławie, jaka go spotka...
Zawisł nad nim półksiężyc kosą
w nieba błękicie i na zieleni
groźnych chorągwi z gwiazdą Proroka...
Z bitwami rosła wciąż Kostry sława:
z królami sławili go pospołu
bardowie i trubadurzy w pieśni,
z królami siadał na wspólnych ławach,
z królami siadał razem do stołu -
jak druha tulili go do piersi!
Lecz gdy dłoń ściskał króla Filipa,
dłoń Barbarossy i dłoń Ryszarda,
gdy słuchał wiatru w palm pióropuszach -
jawiała mu się słowiańska lipa,
wiatr, co tatarak i trzciny targa
jezioro Pło w ojczystych, hen, puszczach...
Pojął, że nic go już nie powstrzyma -
musi powrócić, gdzie Warty woda
z Męciny wód i Cybiny czerpie,
a gdy do grodu wróci Kostrina -
to dla pamięci krucjaty doda
dwa półksiężyce i gwiazdy w herbie...