Płonąca łąka
Ten tren trawionych pożarem traw
u dymów błękitnych błędnej kity -
zieleń przez czerwień zawijana w czerń!
Ten teren trafiony w tragiczny trefl -
źdźbła tu, u diabła, dźgają jak cierń,
zasadzka sadzy, zasiek zwęglonych drew...
Wbrew brwiom jak węgiel i bierwionom,
oczom i włosom czarnym wbrew -
wiem:
wiosną wonie wrócą, wioną
z łona łąki zielenią łodyg -
koniecznością kończyn, brawurą barw...
Sto razy, płomieniu, trawy straw -
pogorzel rozorze kieł pędów młodych!