Król Zygmunt III.
Przytłumione na chwilę przez króla Stefana zawziętości rodu Zborowskich, silnym w czasie bezkrólewia wybuchnęły płomieniem. Przybyli oni na pole elekcyi w poczcie 10,000 ludu zbrojnego; z mniejszą liczbą, lecz z dobranem rycerstwem, przyciągnął później hetman Zamojski. Obadwa wojska w niewielkiem stały od siebie oddaleniu. Zamojski między Powązkami i wsią Folwarki opasał się wałami, z obu stron, jak w czasie wojny otwartej, zachowanc ostrożność i czujność; jakoż gorąco Zborowscy pragnęli co prędzej na hetmańskich uderzyć, lecz prymas Karnkowski, senat i ci wszyscy, co brzydząc się ślepem stronnictwem, dobro powszechne mieli tylko na pieczy, zapobiegli temu, uchwalając, by nikt zbrojno na pole elekcyi nie odważył się przychodzie. Ubiegający się o berło byli: Maxymilian brat cesarza Rudolfa, Fiedor Wasilewicz Car moskiewski, Zygmunt, syn Jana króla szweckiego, siostrzeniec ostatniego z Jagiełłów. Chciano z początku Piasta, czyli którego z rodaków, Sama trudność wyboru wybór ten zniszczyła. Usiłowania pozostałej po Batorym królowej Anny córki Zygmunta I, przywiązanie i wdzięczność Polaków ku krwi Jagiellońskiej, wstręt nakoniec ku domowi austryackiemu sprawily, iż partya Zygmunta, siostrzeńca królowej, tak, się wzmocniła, iż przy obstających przy Maxymilianie Zborowskich pięciu tylko senatorów i nie wielka liczba szlachty została. Nie tracili przeto ducha Zborowscy, i owszem u Bernardynów, gdzie mieli pomieszkanie swoje, pokrzepiali ją częstemi i głośnemi biesiadami. Tam dowiedziawszy się, iż prymas Karnkowski, który przez wzgląd na papieża trzymał dotąd za arcyxięciem, a dziś na stronę Zygmunta przeszedł, chcieli go z domu jego blizko Bernardynów nad Wisłą, w przysposobionej w tym celu łodzi uwieźć i w pośród siebie zatrzymać: lecz Zamojski, któremu żaden krok strony przeciwnej tajnym nie był, wysłał Pękosławskiego starostę sandomirskiego z mocnym oddziałem, a gdy ten klasztor bernardyński otaczał, prymas w przyzwoitem dostojeństwu swemu i okolicznościom orszaku przeprowadzonym został do zamku. Przez ten Czas Litwa, stojąca pod wsią Kamieniem za Wisłą, rozstrzygnienia tyłu sporów czekała; nakoniec dnia 9 sierpnia 1587, prymas ogłosił królem Zygmunta III, a we 3 dni potem partya Zborowskich przez Jakóba Woronieckiego, biskupa kujawskiego, ogłosiła Maxymiliana. Zamojski by co rychlej ubiedz Kraków i granice państwa z strony Austryi zasłonić, w nocy z uszykowanym żołnierzem ruszył w te strony.
Zamojski wyparowawszy bez żadnej przeszkody Zborowskich z Wiślicy, stanął w Krakowie i miasto utwierdził; tymczasem Leśniowolski kasztelan podlaski wysłany do Zygmunta w poselstwie. Ciężkie było między tym młodym panem i ojcem jego Janem królem szweckim rozstanie. Ustąpienie dla Polski Estonii, zaręczone paktami konwentami, wiele sprawiło trudności, aż królowa Anna na wszystkich dobrach dotrzymanie obietnicy tej zaręczyła. Wtenczas dopiero ruszył się Zygmunt: dnia 7 października stanął w Oliwie, pakta zaprzysiągł i wraz do Krakowa dążył. Dnia 16 grudnia przyciągnął Maxymilian z wojskiem swojem pod Mogiłę, gdzie Zborowscy przywiedli mu 2,500 ludu, a Jazłowiecki kilkaset; lecz Zamojski odparł ich od miasta, poraził pod Biskupiem polem tak, że do Częstochowy cofnąć się musieli. To zwycięztwo otworzyło Zygmuntowi drogę do Krakowa, gdzie dnia 27 zwykłą uroczystością korona królewska przez prymasa włożona nań była.
Wraz po odbytej koronacyi ruszył Zamojski przeciw Maxymilianowi; zadziwiony i strwożony tym pośpiechem arcyxiąże, mniemając, że wódz polski nie śmiał ścigać go za państwa jego granice, cofnął się do Szlązka. Dognal go Zamojski pod Byczyną zniósł wojsko jego i twierdzę, do której Maxymilian się schronił, potężnie działami tłuc zaczął. Poddał się Maxymilian z działami i całym swym ludem; kosztowne sprzęty dostały się wojsku, działa wodzowi, Maxymilian zaprowadzony do Krasnegostawu. Pojmanych z nim Zborowskich i innych Austryi stronników hetman wolno wypuścił: źle był atoli zapłaconym za tak szlachetny postępek, Zborowscy bowiem o włos co Maxymiliana nie uwieźli z więzienia: tam więcej roku z wielką trzymany uczciwością, za wstawieniem się Rzymu i cesarza Rudolfa II, gdy się zrzekł wszystkich praw do korony polskiej, uwolnion.
Zaledwie rok po oddaleniu się Zygmunta ze Szwecyi upłynął, gdy czyli to tęsknota, czy potrzeba naradzenia się o waźnych sprawach, budziły ojca jego Jana króla szweckiego, że gorąco z synem widzieć się pragnął. Pozwolono więc królowi w roku 1589 z ojcem zjechać się w Rewlu; wyjechał Zygmunt z znacznym panów polskich orsznkiem, z okazałością uciążliwą nieco dla Szwedów, sam bowiem Krzysztof Radziwiłł liczył więcej tysiąca dworzan. Upływał czas w Rewlu na długich i tajemnych między synem i ojcem rozmowach; postrzegli Polacy chęć wielką w obudwóch odjechania do Szwecyi. Zatrwożeni i niebezpieczeństwami nowego bezkrólewia, i nadchodzącą z strony Tatarów i Turków wojną, po wielu trudnościach sklonili nakoniec króla, że w wrześniu do Warszawy powrócił. Doznany w tym wyjeździe opór, tajne między monarchami rozmowy, dały powód do pewnych czyli niepewnych wieści, które później szkodliwych między królem i narodem niesnasek stały się przyczyną. Twierdzono bowiem, że na tajemnych między ojcem i synem umowach, ugodzonem zostało: "Że Zygmunt miał odstąpić korony polskiej arcyxiążęciu Ernestowi, że ten Annę siostrę jego pojąć miał w małżeństwo, że za prawo dziedziczne do Litwy zapłaci 30,000 czerw. zł., ustąpi mu summ neapolitańskich, że pomagać w uspokojeniu Szwecyi, dawać posiłki przeciw Moskwie, na koniec pewnej liczbie wymienionym od Zygmunta osobom przdniejsze w Polsce nadać miał statrostwa." Wynikłe w narodzie z rozszerzenia podobnych wieści niechęci i podejrzenia, wszczynająca się z Turkami wojna. acz nie zatarła zupełnie, przytłumiła na chwilę. W czasie jeszcze ostatniego sejmu, kiedy Tatarzy najeżdżali Podole, a Turczyn obrażony ustawnemi Kozaków najazdy, gotował się do zemsty, żeby nieuchwalić poborów, mówiono, że wieści te były od Zamojskiego wymyślone, wkrótce jednak sprawdziła się ich rzetelność. Wysłany na granice polskie basza Romelii; Zamojski bez wojska i żołdu z swoim i przyjaciół pocztem zasłonił Polskę i sławą tylko imienia swego i zręcznością, przywiódł baszę do odstąpienia od granic, przyrzekając, że rozpusta Kozaków pohamowaną zostanie, a król jak najrychlej posłów do Porty wyprawi. Wysłany Uchański wojewoda bełski umarł w Carogrodzie, a pozostały po nim Czyżewski powrócił z doniesieniem, że Porta przez żaden sposób do pokoju z Polską przystąpić nie chce. Tą razą przecie uwierzył sejm niebezpieczeństwu i nadzwyczajne po całym kraju uchwalił podatki, to jest: milion zł. ówczasowych w Koronie i 500,000 zł. w Litwie. Wkrótce atoli niechęć ku poborom i królowi, zazdrość ku Zamojskiemu, niszcząc uchwałę tę, ledwie państwa o ostatnią nie przyprawiła zgubę. Zuchwały Górka wojewoda poznański i inni potrafili skłonić starego prymasa Karnkowskiego, że nakazał zjazd szlachty w Kole; tam miotając różne na Zamojskiego potwarze, gorszącym i niesłychanym dotąd przykładem, zjazd ten prywatny, pod pozorem ulgi dla szlachty, odważył się znieść i skasować wszystkie podczas sejmu uchwalone na wojnę przybory. Lecz czuwała jeszcze wtenczas Opatrzność nad Polską; gdy bowiem Muznłman miał już wpadać w bezbronne granice nasze, poseł angielski w Carogrodzie oświadczył Porcie, że królowa Elżbieta nie opuści Polski, ale w przypadku uderzenia Turków na nią, pogodzi się z Hiszpanią i wspólnie z calą Europą oręż swój na nieprzyjaciół chrześcian obróci. To silne zagrożenie skłoniło Turków do ugody z Polską. Naród nasz, wdzięczen tak ważnej przysługi, pozwolił kupcom angielskim osiadać w Elblągu.
Zaślubienie Zygmunta z Anną arcyxiężniczką austryacką, pomimo woli i rady stanów, dopełniło miary wielu prawdziwych, wielu też i urojonych przeciw niemu niechęci. Od pierwszego przybycia do kraju nie podobał się Zygmunt Polakom, przez niezdatność do rządu, której całe jego dowodzi panowanie. Nie posiadał pan ten tej otwartej, tej ludzkiej uprzejmości, która tak łatwo pociąga serca Polaków. Zimny, dumny i milczący, rzadko kiedy odpowiadał, gdy pierwsi nawet w królestwie mówili do niego. To dało powód Zamojskiemu, gdy go witał w Krakowie, a młody Zygmunt nic nie odpowiedział, że obróciwszy się do Leśniowolskiego kasztelana podlaskiego, rzekł: Jakieżeście nam nieme djablę przywiedli. Jak wszyscy mierni ludzie, miernymi a często i nikczemnymi otaczał się pochlebcami. Spowiednik xiądz Bernard Gołyński więcej miał wpływu nad sławnego Skargę; on to nie żądzą bronienia i rozszerzenia granic, lecz fatalnym szałem nawrócenia odszczepionych królestw napoił umysł Zygmunta. Niedostępny zasłużonym i poważnym mężom, zamykał się z alchimistą Wolskim starostą krzemickim: kilku jezuitów Niemców, Andrzej Bobola podkomorzy koronny, Albert Radziwiłł marszałek litewski i referendarz Jan Tarnowski, składali poufałe towarzystwo królewskie. Nie miłe mu były i obyczaje i strój polski, karał nawet młodego królewicza Władysława za to, że ubiór narodowy nad niemiecki przekładał. Piasecki sprawiedliwie uważa, że póki królowa Anna ciotka Zygmunta żyła, widać jeszcze było na dworze Jagiełłów zwyczaje; z tej zgonem zcudzoziemczało wszystko. Nie dziw, że te wady, zbyt smutna niedołężność rządu, ślepe do Austryi przywiązanie, zniechęciły mu serca mieszkańców: oddalenie się od dworu Leśniowolskiego, który od przyjazdu królewskiego ze Szwecyi, do poufałości Zygmunta był przypuszczany, zimna dla Zmojskiego obojętność, odkryte przez Leśniowolskiego tajemne z Austryą korrespondencye i układy sprawiły, iż na sejmie 1592 roku posłowie nie chcąc wprzód do spraw żadnych przystąpić, z uszczerbkiem nawet powagi majestatu, ściśle wchodzić zaczęli we wszystkie postępki królewskie. I ztąd to sejm ten sejmem inkwizycyjnym nazwany. Z wyznania Leśniowolskiego, z okazanych listów królewskich, własną jego ręką podpisanych, zdawało się być dowiedzionem, że król z domem austryackim w szkodliwe a przynajmniej niepewne względem ustąpienia berła wchodził układy. Przecież wnosić i to można, że obmżona przedniejszych wyniosłość, powszechna prawie ku osobie króla niechęć, powiększać mogły ważność czynionych zarzutów. Utworzyły się naówczas partye królewska i kanclerzystów , czyli Zamojskiego zwane. Król widząc zbyt rozdrażnione umysły, oświadczył nakoniec i dał stanom przyrzeczenie na piśmie: "iż cokolwiek bądź przedtem trafić się mogło, odtąd przecie ani królestwa nie odrzuci, ani przywilejom narodu w niczem nie ubliży, ani o następcy po sobie na tron myślić nie będzie." Ułagodziły się tem zapewnieniem umysły, i Zamojski królowę, której dotąd nie widywał, odwiedził.
W miesiąc po sejmie przyszła wiadomość o śmierci Jana króla szweckiego, ojca Zygmunta w 1593 r. Dano królowi pozwolenie wyjechać na objęcie dziedzicznego królestwa, i prócz zwykłych dochodów, uchwalono ma na drogę 300,000 zł., co naszych więcej miliona czyni.
Płynął król z Gdańska na 43 mniejszych i większych okrętach z nielicznym ludzi zbrojnych orszakiem, lecz natomiast wiozący tłum dworzan, jezuitów i papiezkiego nuncyusza Franciszka Malaspinę. Już wtenczas Karol xiąże Sudermanii stryj Zygmunta, wyniosły, odważny, zręczny i równie czynny, jak Zygmunt był opieszały, powziął chęć silną przywlaszczenia sobie szweckiej korony. Słabość Zygmunta, jego ślepa i niewczesna w nawracaniu Szwedów na wiarę katolicką gorliwość, do uskutecznienia zalmiaru tego otwartą torowały drogę. Z samego przyjazdu do Szwecyi odrażał Zygmunt wszystkich umysły nieprzystępnością i fanatyzmem swoim, nie zatrudniał się on sprawami nowo odziedziczonego królestwa, lecz myślał jak Szwedów, zapamiętale przywiązanych do wiary luterskiej, katolikami uczynić. Nie przyśpieszał koronacyi swojej podług praw i zwyczaju królestwa, lecz usilnie czynił zabiegi, żeby nie przez biskupa krajowego, bo lutra, lecz w kraju protestanckim przez nuncyusza papiezkiego był koronowanym. Te wszystkie zabiegi innego nie spmwiły skutku, jak ten, że im bardziej Zygmunt przez wstręt swój do religii krajowej odstręczał umysły, tem więcej Karol przez obstawanie przy niej pociągał ich do siebie. Po długich zachodach i sporach, musiał nakoniec Zygmunt przyjąć koronę szwecką z rąk Abrahama arcybiskupa Upsalskiego, a powierzywszy podług umowy rządy nad państwem Karolowi Sudermanii, i przydawszy mu senatorów Eryka, i Gustawa Brahe, w drogę do Gdańska puścił się. Ani oddalenie jego ze Szwecyi smutku, ani powrót do Polski wielkiego nie sprawiły wesela.
Krótka spokojność, której używała Polska, przerwaną była przez Zygmunta Batorego xiążęcia siedmiogrodzkiego. Ten przekupiwszy Radułę wodza Arona wojewody wołoskiego, samego wojewodę schwytał i Wołoszczyznę sobie przywłaszczył. Zamojski własnym kosztem ruszył z wojskiem, zbił przywłaszczyciela, i opanowawszy Chocim i Soczawę, wsadził na hospodarstwo Jeremiasza Mohiłę i hołdownikiem Polski być kazał. Nie dosyć na tem, dowiedziawszy się, iż han tatarski w 70,000 wojska ciągnie na splondrowanie Polski, zachodzi mu drogę w Multanach pod Białogrodem i z małą swych garstką stacza bitwę z przeważnym nieprzyjacielem, znosi i do ucieczki przymusza. Stanął pokój, mocą którego han we trzech dniach z Mołdawii wyciągnąć, nowego hospodara uznać i polskich granic więcej nie najeżdżać przyrzekł.
Z drugiej strony Żółkiewski wszczęte na Ukrainie bunty kozackie mieczem uśmierza; hersztowie Nalewajko i Łobuda śmiercią skarani, w rozbitem wojsku w zabranym obozie kozackim znaleźli chorągwie i inne wojenne znaki od cesarzów niemieckich przesyłane Kozakom. Oddawna dwór wiedeński lud ten do najazdów pobudzał, juź to na nas samych, już na kraje tureckie, ażeby przez to przymusić Portę do wypowiedzenia nam wojny, a uwolnić od niej Węgry i inne swe kraje. Zygmunt jednak chytrości tej albo nie spostrzegł, albo nie postrzegać zdawał się. Zbawianie poddanych i przyszłego życia szczęśliwość więcej, niż ich na tym świecie pomyślność, zdawały się zajmować umysł Zygmunta: w Szwecyi lutrów, w Polsce dyzunitów nawracał. Starał się oddawna prowincye polsko-
Ledwie Zygmunt oddalił się ze Szwecyi, gdy Karol stronników jego prześladować i więzić, nowemi obwinieniami przed narodem czernić go zaczął; najważniejsze było, że wyznanie luterskie chciał wykorzenić ze Szwecyi, a wiarę katolicką wprowadzić: już Karol, pan kraju i twierdz wszystkich, naznaczył czas Zygmuntowi, żeby albo sam powrócił, lub syna swego ku wychowaniu w wierze luterskiej przysłał. Wszystkie te zamachy nie poruszyły ospałej nieczułości Zygmunta: został przez dwa lata nieczynnym, aż gdy w r. 1590 Karol w Upsalu ogłosił się królem, wtenczas Zygmunt na sejmie polskim zaczął szeroko rozwodzić swe żale o tak ciężką godności swojej zniewagę.
Gdyby Zygmunt postępowaniem swojem umiał był sobie zjednać serca Polaków, gdyby się był wsławił orężem, zasłużył na miłość narodu, któż znający naród ten tak czułym, tak łatwym do uniesień szlachetnych, wątpić może na chwilę, że tknięty niedolą i poniżeniem walecznego króla, nieuchwaliłby silnej wyprawy na odzyskanie mu utraconej korony? Lecz w panowaniu swojem nic jeszcze nie uczynił Zygmunt, coby zapał ten wzniecić mogło; oddalił od ufności swojej zasłużonych i możnych, zraził nieprzystępnością wszystkich, a wtrójkrotnych do Szwecyi odbywanych podróżach dowiódł, że ni skarbów, ni oręża, ni dobrej rady skutecznie używać nie umiał. Kiedy więc osoba królewska nie wzbudzała ani zapału, ani interessowania, a zimny rozsądek nauczał, że dalsze wdawania się w kłótnie szweckie obcemi były dla Polski, uchyliły się stany od rozpoczęcia niekorzystnej im wojny.
Do czego Zygmunt dobrowolnie Polaków nakłonić nie mógł, do tego podejściem przymusić ich umiał; Jerzy Farensbach wojewoda wandeński, który miał rozkaz od Rzeczypospolitej strzedz tylko granic inflanckich, odebrał (jak wielu mniema), tajemne od króla zlecenie, by wpadł do Estonii i nieprzyjacielskie rozpoczął kroki. Wódz ten wykonał, czego król życzył. A gdy xiąże Sudermanii wysłał do niego posła z zapytaniem, czyli wojnę rozpoczął z R-
Na sejmie 1601r. składano Zamojskiemu publiczne dzięki za przeważne zwycięztwo, za ocalone prowincye. Tam Zbigniew Ossoliński marszałek koła rycerskiego dał przykład duszy prawdziwie obywatelskiej i szlachetnej. Urodzony z Zborowskiej, osobisty hetmana nieprzyjaciel, przytłumił w sercu żal, zapomniał o urazach, a pomny tylko na oddane ojczyźnie usługi, w tkliwej mowie wyniósł czyny Zamojskiego i swoje i narodu składał mu dzięki. Przywodzę czyn ten, tym chwalebniejszy, że rzadki; ileż to w radach osobiste zawiści, niechęci przynoszą dobru publicznemu i szkód i klęsk.
Świetne Zamojskiego czyny, przez nieprzyjaciela nawet sławione uciszyły i jawne i pokątne zawiści; nikt nie śmiał przerwać powszechnego głosu, który go wzywał podjęcia się dowództwa naprzeciw Szwedom. Zamojski trudami i wiekiem zwątlony, wcześnie z tak niedołężnego rządu przewidujący trudności, bardziej baczny na kraj, niżeli na siebie, podjął się tej trudnej wyprawy. Późna to była pomoc: Szwedzi brali zamki, w polu tylko szczupłe pułki litewskie wstrzymywały przeważne nieprzyjaciół wojsko. Dopiero 1 września Zamojski zdążył stanąć w Inflantach, nadciągał za nim król z liczniejszym dworem, niż wojskiem, a postrzegłszy, że przytomność jego ani była pożyteczna wojsku, ani też miłą mieszkańcom, wkrótce nazad powrócił. Hetman, acz nierówny w siłach, rozpoczął wojnę z zwykłą dzielnością, Szwedzi nie śmiejąc w otwartem czekać go polu, zamknęli się w twierdzach. Biegły hetman i w tym wojny rodzaju, w grudniu wśród najtęższych mrozów, obległ Wolmar i dobył. Tam wzięty Karlson syn z nieprawego łoża xiążęcia Sudermanii, wódz najwyższy Pontus de la Gardie; pierwszy odesłan do Rawy, umarł w więzieniu. W następnym roku po najuporczywszej obronie, wśród tysięcznych przeszkód poddały się Felin, Weisensztein czyli biały kamień. Pod Felinem poległ waleczny Fareusbach i sam hetman został ravnionym. Już oręż zwycięzki sięgał Estonię, gdy długo niepłatne wojsko burzyć się zaczęto. Zamiast żołdu i posiłku Zygmunt obietnice przysyłał; rozjątrzony tak szkodliwą opieszałością, czernieniem niechętnych, zgięty wiekiem i bliznami wódz ten przynaglonym się widział szukać spoczynku: rozdawszy wojsku, co miał własnego zapasu, zastawiwszy nawet swe srebra, zdał rządy nad prowincyą najzdatniejszemu po sobie Karolowi Chodkiewiczowi i do domowego schronił się zacisza. Usprawiedliwił Chodkiewicz wybór męża wielkiego: z szczupłą garstką ludu (większa bowiem część wojska rozeszła się do domów) bronił walecznie Inflant przeciw Szwedów potędze; zwycięztwo jego pod Kircholmem, gdzie w 4,000 rycerstwa zbił na głowę 18,000 walecznego wojska Szwedów, głośnem imię jego nie tylko w Polsce, lecz po całej uczyniło Europie. Nie było czem popierać tych tak znamienitych korzyści, i kircholmskie zwycięztwo, i tyle dawniej przeważnych zwycięztw, i tyle trudów i krwi wylewu, dla zwłok, niedostatku, a w tenże czas już dla nieszczęsnej wojny domowej niekorzystnemi się stały.
Już nie żył wielki Zamojski, acz od nikczemnej zawiści czerniony i prześladowany. Choć słusznie zniechęcony z dworem, wstrzymywał powagą swoją zapędy tych wszystkich, którzy gwałtownemi sposoby błędy królewskie poprawić chcieli. Po śmierci jego zniknął rozsądek i uwaga, szalone namiętności bez wędzidła zostały. Dał bez wątpienia Zygmunt niedołężnym rządem swoim słuszne do skarg i zażaleń przyczyny; lecz chwyciły się ich rozwięzłość i duma, aby się pomścić za osobiste urazy, a to w sposób winowajczy i dobru publicznemu szkodliwy. Zebrzydowski naprzód marszałek wielki koronny, później wojewoda krakowski, stanął na czele niechętnych i tych do rokoszu pobudził. Surowy i wyniosły, stracił naprzód łaskę u dworu, gdy króla upominał, by zaniechawszy w chwilach wolnych lekkomyślnych zabaw, raczej obyvczajem przodków w gonitwach rycerskich i turniejach ćwiczył się. Wyrugowanie z kamienicy królewskiej, w której Zebrzydowski jako starosta krakowski przemieszkiwał, tak żywo człowieka dumnego rozjątrzyło, iż z temi słowami dał się słyszeć: Ja z kamienicy, lecz król pójdzie z królestwa. W Litwie Janusz Radziwiłł rozgniewany, że król starostwo dudyńskie nie jemu, lecz walecznemu oddał Chodkiewiczowi, zemstę poprzysiągł. Na sejmie więc 1605 r. zamiast zaradzenia gwałtownym kraju potrzebom, nie słyszano jak zarzuty i skargi. A choć niechętni sami, czas obrad na kłótniach stracili, jednakże w czasie zebranych przez siebie zjazdów, głosili przed szlachtą, że gdy król przeszkadza na sejmach dobru pub1icznemu zaradzać, naród za sejmem myśleć powinien o sobie. Do dawnych narodu uraz przydał Zygmunt nowe pojęciem w małżeństwo siostry pierwszej swej żony Konstancyi austrayckiej, przeciw życzeniom narodu, a nie skończywszy wojny szweckiej, w wojnę moskiewską plątać się zaczął. Naprzód więc do Proszowic i Korczyna, później do Lublina zjazd walny zwołany; przybył nań Janusz Radziwiłł, zabrawszy z Warszawy wszystkich posłów litewskich, ogłoszono go marszałkiem związku, polecono Stanisławowi Stadnickiemu spisywanie wojska, wysłano do króla, by paktów konwentów dotrzymał, błędy swe wyznał, poprawił i za nie Rzeczpospolitą przeprosił. Wysłał Zygmunt spowiednika swego Skargę, by rokoszanów upamiętał i przywiódł do postępowania prawego. Poselstwo to żadnego nie przyniosło skutku, a rokoszanie do 100,000 ludzi liczyli; zaczął król robić zaciągi i Żołkiewskiego z 7,000 bitnego i doświadczonego rycerstwa z Rusi sprowadził do siebie. Stanął związek przy królu w Wiślicy, pod laską Adama Sieniawskiego podczaszego koronnego. Poczęło wojsko rokoszanów zmniejszać się i znikać, dognano ich pod Janowcem, tam Zebrzydowski nie ufając swoim, upokorzył się królowi, przyrzekł wojsko rozpuścić i całą tę sprawę poddać pod sejmu rozsądek. Zaledwie ugoda ta stanęła, gdy ją rokoszanie naganiać poczęli, a nie czekając sejmu, zebrali się do Jędrzejowa i silne hufce skupiali. W tem niebezpieczeństwie król, z znacznym pocztem ludu Chodkiewicza z Inflant odwołać musiał. Rokoszanie nie uznając sejmu, już ku Warszawie zmierzali; zaszły im wojska królewskie pod Warką i łatwe otrzymaćby mogły zwycięztwo, gdyby nie wzdryganie się w obydwóch na rozlew krwi braterskiej, wielu z rokoszanów przechodzić zaczęło na stronę królewską. Przeciwnie w wojsku Zygmunta wiele rokoszanom sprzyjało; między nimi Gabryel Łaźnicki na koniu wysunąwszy się naprzód, wołał, żeby się nie lękali i że im nic się złego od kwarcianych nie stanie: rokoszanie atoli, by dać czas. nadchodzącym posiłkom, cofać się zaczęli. Dany z Łaźnickiego przykład (sąd bowiem wojenny na obwieszenie go skazał), powrócił karność w wojsku królewskiem. Król dnia 6 lipca nocą uszedł sześć mil ciągnąc za nimi i dognawszy pod Guzowem, nie dawszy czasu do rozmów, bitwę rozpoczął. Znaczna część wojska Zygmunta złożona była z hufców, które mu trzech Potockich przywiedli: posądzają ich, że nieprzyjaźni Chodkiewiczowi i całą sławę zwycięztwa chcący sobie zapewnić, nie dali posiłków skrzydłu Chodkiewicza, na które rokoszanie z całą uderzyli mocą, złamane ustępować musiało. Hołownia towarzysz znaku Radziwiłłowskiego przedarł się aż do miejsca, gdzie król stał, wołając z szyderstwem, a gdzie ten Szwed? Radzono wtenczas królowi, ażeby na lewe skrzydło do Żołkiewskiego uchodził. A piechota czy stoi? zapytał się Zygmunt; gdy odpowiedziano, że niewzruszona, został na miejscu, przez co pokrzepił umysły, dał czas Chodkiewiczowi do odnowienia bitwy, nakoniec do odniesienia zupełnego zwycięztwa. Zebrzydowski naprzód do klasztoru Bernardynów w Opatowie, później do Ryk schronił się. Nadto on miał możnych w stronie nawet królewskiej przyjaciół i krewnych, by kary lub prześladowania mógł się obawiać. Wda1i się za nim do króla oddawna przychylny mu prymas i wielu senatorów pierwszej w królestwie powagi. Dla ceremonii przeprosił króla, a gdy wchodził do izby, powstał cały senat na przyjście jego, zasiadł swe krzesło, zatrzymał dostojeństwo i majątek, ani w niczem uszkodzonym nie został. Ojczyzna straciła wielu walecznych synów swoich, przez odciągnienie Chodkiewicza, wiele w Inflanciech i zamków i ziemi.
Pasquillus na Króla Jego Mości.
...A nasz miły Pan Zygmunt, zesz nie przeszedł wszytki Żywotem swym smrodliwym sprośne wszeteczniki? Wgorszy niż Sardanapal rozpustności żyje, Herodzkie kazirodztwo małżeństwem choć kryje. Wtakim małżeństwie mieszka ten to Zygmunt trzeci! Jak królową zwać mają Zygmuntowe dzieci? Czy matką? czyli Ciotką, czy jeszcze inaczy? ... A też już Jezuici więcej niż w klasztorzech U dworu przebywają, których słucha rady, Które choć są szkodliwe, nie widzi w nich wady. Swą radą go szwedzkiego państwa pozbawili A wzdy tego niewidzi tak go pobłaźnili! itd.
Thren Rzeczypospolitey
w nieszczęsne woyny domowe.
Zaczni, Euterpe, lament y Neniią, Niech z oczu wargi strumieniem deszcz piią, Dokąd Oyczyzna roztarchawszy włosy, Narzeka tymi rzewlimy głosy: Wzięłaś niezgodo górę nieszczęśliwa! Oto iuż szabla we krwi własney pływa; Czyli iey ieszcze gardło twe niesyte, Aż stoczysz znowu woyska nie użyte? Na tom was dzieci moie uchowała? Bym po was iako Niobe skamłała? Leiąc zdróy gorzki y noc y dzień cały, Z przytomney członkom marmurowym skały? Czemu na żal móy, y na zgubę wieczną, Broń podnosicie na się ręką niecną? Policzcie pierwey od Lecha pradziady, Takli do wnętrzney zachodzili zwady? O wyrodkowie, o nie dzieci moie! Przodkowie waszy tam nieśli swe zbroie, Gdzie korzyść hoyna wabiła y w koło Poczciwym wieńcem wiła sława czoło! A wy zaś, własne tak plondruiąc knieie, Że dziś nie każdy niwy oracz sieie; Ubogich płaczem uszy swe pastwicie, Czego się zemści Wielki Bog sowicie. Gniew mię twóy biie za zbrodnie mych, Panie! Y iuż móy pobieg na tropie tym stanie: Bom dała urość niekarney sweywoli, Me wykopawszy z Polskiey pokrzyw roli. Iuż to, iuż przyszedł kres móy zamierzony, Iaki y Greczyn y Rzym miał zburzony, Iaki Węgierskie Grody zniewolone, Y oba czarney wody brzegi słone! Tenże me widzę goni koniec lata, Z pogardą w obec okrągłego świata; Bo co mi złota zgoda darowała, Bym tego dalszym synom dochowała, To mi gwałtownie niezgoda wydziera, Y wrota obcym na zdobycz otwiera; A upór trąbiąc tym więcey na trwogę, Tego chce, czego dać mu ia nie mogę. Daruycie krzywdę matce dzieci swoię A iuż rumioną złóżcie z grzbietów zbroie: A ieźli mężnych boków nie dolega, Niech przed bachmatem wprzód Niestru dobiega! Ono uyźrzawszy y gołe tam kąty, Wydarł rozbóyca znowu mi Inflanty! Jako chciał prawie: bez potu, bez rany, Śmiały po bitwie nie dawno przegrany. Waszymi na was działy strzelać będzie, Któtych mu Kamień w gęstym dodał rzędzie, A ieźli prędki odsieczy nie zoczy, Nie zahamuie Dźwina iego mocy. Ono Siewierska ziemia ręce dawa, Która z Tyranem nowym nie przestawa: Chcąc pod Chorągwią iarzmo zrzucić moią, Czego Tryony zimne się tam boią. A toć do całey prosty cel swobody: Wyiąć z niewoli przylegle narody A kleynot drogi przed tym uroniony, Wrócić y wsadzić znowu do Korony. Woła was tamże ciepła krew braterska, Którą rozlała zdrada ich łoterska, Wołaią długie y ciężkie okowy, Nieszczęsny z Oycem żałosnym Carowy. Kto mi da słyszeć ieszcze te nowiny, Że odpuściwszy wzaiem sobie winy, Y ganiąć radę różne głowy głupią, Wszyscy pod Orła białego się kupią: Gdzie hasłem zgody społeczney spoieni, Wpadli tam, iako głodni lwi woienni, Niosąc miecz mściwy na pobóy rumiony, Pobieli ichże wołaiąc imiony. Tam zostawiwszy ręki dzielney znaki, Podniósłby Polak plon nie ledaiaki, Aby nic więcey, iedno uwiodł więźnie, Z wysoką sławą z pośrzodku ich mężnie. Ale związałby y hołdem ich kraie, Bo Wasiłowey krwie im iuż niestaie; A po okrutney y długiey niewoli, Kto z nich do portu wolności nie woli? Lecz co ia płonne darmo pusczam głosy, Podobne świerczom na łące bez rosy; Powstaią chmury przeciwne, bo znowu, Które mi zayźrzą świeżego obłowu. Próżno me żagle bawi kto nadzieią, Kiedy domowe wiatry indzie wieią; Niesie mi samo szłyk Moskiewski szczęście, Ale iey fata gdzie indziey donieście. Tępy wzrok Polski, nie widzi pogody, Aż mu uciecze wstecz za słone lody; Nie wrotna, bo tył głowy miała łysy, Nie da się dzierzeć, nawet ani słyszy. Doma żelazo upór ostrzyć woli, Puściwszy wodze bezecney sweywoli; Nie cierpiąc ani Oyczystych praw zfory, Ani chcąc z góry pychy do pokory. Z tądże (czym się ia nie dopiero hydze) Serca tym więcey zaiątrzone widzę Y czekam rychło między swemi płoty, Złożą zaś na się ostre w Polscze groty. Coby wypiła Polskiey krwie Bellona, Furyą na się wzaiem popędzona? Coby w kurzawie y w żelaznym znoiu, Kwitnącey młodzi legło na poboiu? Rzadkoby matka syna przywitała, Choć od ołtarzów zań dopiero wstała, Rzedsza uyźrzała rozsiodłane konie Y zaś po ścienie powieszone bronie. A ieśli się Mars daley wnętrzny wściecze, Widzą dobyte y postronne miecze; Aż wrzuci pęta Carogrod na nogi, A ten dopiero utrze Polscze rogi! Często on na mię wywarł swe ogary, Nie odmieniwszy w przymierzu maszkary; Coż gdy mię uyźrzy doma zmordowaną, Łacno mię z konia iedną zwali raną. Więc, ieśli ślepe swego końca plemię Napoi pławem szarłatnym zaś ziemię, Tam przy ich grobie usypcie mogiłę, Gdzie ia też zdrowie położę y siłę. Tamże mi filar wystawcie kamienny, Któregoby wiek nie psował odmienny; Na nim nagrobek z twey Ewterpe głowy Niech kto wydroży temi krótko słowy: ☞ Tu porzuciwszy berło swe na stronę, Y ziąwszy z czoła Sarmacką koronę, Przez swych niezgodę kościm położyła, Ta, com z przodków swych w sławie wielkiey żyła! Dawaiąc Pany narodom postronnym, Pomknąwszy granic precz kopcem przestronnym; Zgromiwszy wszytkich nieprzyiacioł siły Co się o Polską krew kiedy kusiły! To w zgodzie; ale upór mię domowy Obalił, za wierzch uiąwszy mię głowy; A iako wicher z korzeniem dąb wali, Tak nie strzymałam wnętrznych stosów dali; Co widząc, biały skrzydła orzeł kładzie Ceres zbiera kłosy swe po gradzie, Leci też z ręku złoty miecz Pogoni, Y iuż on żartki koń iedno wiatr goni!