Odsiecz Wiedeńska - Historia - Popiół z Lachów


Odsiecz Wiedeńska.

Gdy mi dziś żadne nie pozostaie powątpiewanie o prawdziwości listów Jana III,na widok ie, publiczny wydaję, zachowuiąc pisawnią temu Monarsze właściwą; pierwey atoli wspomnieć mi należy, z iakich powodów wszczęła się ta uporczywa woyna, w którey waleczny nasz Król, trzy razy licznieysze woysko Tureckie odparłszy od oblężenia Wiednia, odwrócił cios, nieodzowną zgubą Monarchii Austryackiey grożący, i do dalszych powodzeń domowi Rakuskiemu drogę utorował.

Pierwszym powodem do woyny, która tak bardzo oręż Polski wsławiła, była ówczesna niechęć Węgrów ku domowí Austryackiemu.

Już w roku 1670, Hr. Serini, Nadasti, Frangipani, Wesselini, na czele 14 Powiatów, (comitatus) Leopoldowi I. pusłuszeństwo byli wypwiedzieli; w krótce atoli zwyciężeni i w niewolę wzięci, iako winni obrazy maiestatu, głowy pod miecź oddali. Odięcie róźnych przywileiów, przez Cesarza przy wstąpieniu iego na tron Węgierski zatwierdzonych, skutkiem było i karą przytłumionego rokoszu.

Porwali się powtórnie Węgrzy do broni w roku 1678, pod sprawą sławnego Hr: Emeryka Tekeli, który ufny w pomoc Turecką, i pieniędzmi od rządu Francuzkiego i Porty tajemnie zasilany, liczne do boju wyprowadził woysko.

Seym do Oedenburga zwołany w celu poiednania Narodu z Monarchą, lubo zezwolił na kilkumiesiączne zawieszenie broni, nie odpowiedział przecież zamiarom gorliwych o rzeczywiste dobro swego kraiu Węgrów, gdy Hr. Tekali, któremu Porta przyrzekła była Koronę Węgierską, zerwał układy do ustalenia pokoiu dążące. Wódz ten, po upłynionym rozeymie w Oedenburgu umówionym, ufny w pomnożoną znacznie zbroyną potęgę, rozpoczął natychmiast nieprzyiacielskie kroki, a odebrawszy Niemcom kilka mocnych zamków, na czele licznego woyska Węgrów, posiłkowych Xsiążęcia Apaffi Siedmiogrodzan i znacznego oddziału Turków, wiazd wspaniały odprawił do Budy, gdzie go Basza Budyński Xiążęciem, czyli (iak drudzy twierdzą) Królem Węgierskim, pod protekcyą Porty ogłosił.

Wzmagaiące się raptownie siły rokoszan Węgierskich, bezskuteczne w Stambule rokowania o przedłużenie rozeymu z Portą, krwawą i niebezpieczną Cesarzowi groziły woyną. Monarcha ten, pomimo przyrzeczonych sobie od Xiążąt Niemieckich posiłków, zwątpiwszy o możności odporu, ubezpieczenia swego i ratunku szukał w przymierzu z Polakami. Wysłany do Warszawy Hrabia Waldstein Poseł nadzwyczayny, zawarł z Królem traktat zaczepny i odporny, w dniu 31 marca 1683 roku podpisany, mocą którego zwycięzca pod Chocimiem i Podhaycami zobowiązał się na czele 40,000 woyska pośpieszyć na odsiecz Wiedniowi, Cesarz Leopold zaś zrzekł się wszelkich pretensyi, iakie do żup solnych w Bochnii i Wieliczce rościł, zwracaiąc oraz akt zaręczenia iednemu z Arcy Xiążąt Elekcyi do Korony Polskiey, które nieszczęśliwy Jan Kazimierz, w roku 1656 dał był Cesarzowi Ferdynandowi III, w celu otrzymania od niego posiłków przeciwko Szwedom.

Poseł Cesarski Wilczek w skutku zawartego przez Hrabiego Waldsteina z Królem Polskim przymierza, nieprzestawał naglić Jana III. do spiesznego wyiazdu do woyska; a nawet dnia iednego, gdy Król przechodził przez galeryą zamkową, wspólnie z Nuncyuszem Pallavicini upadłszy przed nim na kolana zawołał: Królu ratuy Wiedeń! Nuncyusz zaś dodał: i Chrześciaństwo.

Smutne położenie Leopolda I. spieszney z strony iego sprzymierzeńca wymagało pomocy. Porta wydała mu była woynę, a W. Wezyr Kara Mustafa, na czele 200,000 woyska, złączył się pod Pestem z rokoszanami Węgierskiemi. Tak ogromney nieprzyiaciela potędze, nie odpowiadały siły Cesarza. Postanowiony przez niego wodzem naczelnym X. Lotaryngii, wzmocniwszy załogi w Raab i Jawerynie, zaledwie 24,000 żołnierzy pod swemi liczył chorągwiami. Na początku lipca roku 1683, W. Wezyr zbliżył się pod Prezburg. Dnia 10. Cesarz wyiechał do Linz z Cesarzową maryą Eleonorą, w ciąży naówczas będącą. Gonili za nimi Tatarzy, i Cesarz ledwie rąk ich uszedł. Dnia 14 lipca Turcy stanęli pod Wiedniem, a spustoszywszy okolice tego miasta, dnia 18 podkopy otworzyłi.

Tegóż dnia Król Polski wyiechał z Warszawy na odsiecz oblężonym. Spieszyły ze wszystkich części kraiu naszego, chciwe boiu pułki, dążąc ku granicom Morawi i Austryi. Dnia 15 sierpnia Jan III. opuścił Kraków, a pożegnawszy Królowę, przybył do Gleywic w Szląsku. Z tego to miasteczka datowany iest pierwszy list iego. Odtąd sam Król zwycięzca, kreślić będzie opisanie pochodu woyska, tryumfów, przygód i pokonanych trudności.

Edward Raczyński (1786-1845)

Źródło: Listy Jana III króla polskiego pisane do krolowy Maryi Kazimiry w ciągu wyprawy pod Wiedniem w roku 1683. (1823)


Zadziwiający rok 1683.

W 1676 r. król Jan III mistrzowsko obronił się przed armią turecko-tatarską w obozie warownym pod Żurawnem. Mimo to Turcy nie ustąpili z Podola i części Ukrainy, król zawarł wtedy z Turcją traktat pokojowy, chcąc mieć wolne ręce do rozprawy z elektorem brandenburskim celem opanowania Prus Książęcych. Plan zdobycia Prus, w sojuszu z Francją, a także plan rewindykacji Śląska został jednak przekreślony przez część magnaterii, dążącej do wznowienia walk z Turcją i odzyskania majątków podolsko-ukraińskich.

Tymczasem Turcja przygotowywała się do zdobycia na koronie habsburskiej Węgier, gdzie wznieciła antyhabsburskie powstanie. Wobec bezpośredniego zagrożenia przez Turków również i Austrii, cesarz Leopold II zwrócił się do Rzeczypospolitej o pomoc. 1 kwietnia 1683 r. zostało podpisane przymierze polsko-austriackie (dla uniknięcia złej wróżby, jaką kryje prima dies aprilis, dokument przymierza antydatowano o jeden dzień).

Już latem tego roku przyszło Rzeczypospolitej wywiązać się z warunków przymierza - pośpieszyć z odsieczą stolicy Austrii i siedzibie cesarza - Wiedniowi, do którego zbliżała się olbrzymia armia turecka pod wodzą wielkiego wezyra Kara Mustafy.

Zadziwiająca decyzja odsieczy.

Nastroje antytureckie były wśród ogółu szlachty bardzo silne, toteż znalazły się środki na wystawienie dużej armii. Popis wojska został wyznaczony na lipiec, w tym też miesiącu zaczęły napływać alarmujące wieści z oblężonego już Wiednia i coraz bardziej błagalne wezwania o pomoc. W obozie pod Krakowem król zdołał skoncentrować z samej tylko Korony 26600 żołnierzy i przeszło 29000 koni (25 chorągwi husarii, 77 chorągwi pancernych, 31 - lekkich, 2 chorągwie arkebuzerii, 37 jednostek piechoty i 10 jednostek dragonii oraz arylerię). 10-tysięczny korpus pozostał na Pokuciu dla osłony przed Turkami zajmującymi Podole. Nieprzyjazny Janowi Sobieskiemu magnat, hetman wielki litewski Kazimierz Jan Sapiecha, dowodzący również 10-tysięczną armią, świadomie opóźnił jej pochód. Korpus litewski doszlusował do wojsk koronnych w Słowacji już po uratowaniu stolicy austriackiej przez armię polską i austriacko-niemieckie wojska sprzymierzone.

Zadziwiający rajd.

Spod Krakowa armia polska wyruszyła dwoma kolumnami: prawa kolumna pod dowództwem hetmana wielkiego koronnego Stanisława Jabłonowskiego szła przez Tarnowskie góry, Gliwice, Raciborz i Opawę, lewą prowadził hetman polny Mikołaj Sieniawski przez Bielsko, Cieszyn do Ołomuńca, gdzie obie kolumny połączyły się i już razem poszły przez Nikolsburg do Tulln nad Dunajem. Tu nastąpiło spotkanie wszystkich wojsk sprzymierzonych: polskich, austriackich i niemieckich. Przemarsz z Tarnowskich Gór do Nikolsburga trwał 8 dni. Szybkość i sprawność pochodu wojsk zadziwiła wszystkich wytrawnych dowódców, a Turcy uwierzyli pogłoskom o polskiej odsieczy Wiednia dopiero wtedy, gdy już husaria polska na ich karkach siedziała. Armia polska, obciążona olbrzymim taborem - 8000 wozów z półrocznym zapasem żywności - robiła dziennie 26 km. Nad całą armią, liczącą ok. 74000 żołnierzy, dowództwo naczelne objął Jan III Sobieski, król polski.

Zadziwiający transport.

Zanim armia sprzymierzonych stanęła na przedpolu Wiednia, musiała pokonać dwie bardzo trudne przeszkody: pierwsza z nich, przeprawa po mostach pontonowych przez rwący tu Dunaj, stanęła tylko przed Polakami i Austriakami, a drugą - przeprowadzenie artylerii po stromych, gęsto zalesionych wzgórzach, przez strumienie i wąwozy Lasu Wiedeńskiego - pokonało tylko wojsko polskie. Tylko polscy chłopi znaleźli sposób na przeciągnięcie dział przez góry i lasy; tylko polskie armaty pomogły piechocie zdobyć pierwszą linię okopów tureckich i oczyścić teren do uderzenia husarii, która rozbiła obóz turecki i zmusila armię Kara Mustafy do panicznej ucieczki.

Zadziwiająca szarża.

"(...) Działa wszystkie, obóz wszystek, dostatki nioszacowane dostały się w ręce nasze. Wezyr tak uciekał od wszystkiego, że ledwie na jednym koniu i w jednej sukni (...) po wielkiej części (...) wszystkie mi się po nim dostały splendory (...) Żadnego nie ma porównania z łupem chocimskim (...) Nie rzekniesz mi tak, moja duszo, jako więc tatarskie żony mawiać zwykły mężom bez zdobyczy powracającym, «żeś ty nie junak, kiedyś się bez zdobyczy powrócił», bo ten, co zdobywa, w przedzie być musi (...) Nieprzyjaciel, zasławszy trupem aprosze, pola i obóz, ucieka w konfuzji (...)"

Jest to drobny fragment listu Jana III do żony, napisanego w namiotach wezyrskich bezpośrednio po bitwie.

Zadziwiające obyczaje.

Leopold II jeszcze przed nadejściem Turków uciekł do Linzu. Małodusznego władcę, wracającego bezpiecznie do ocalonej już stolicy, przywitały zamknięte bramy i zasłonięte okna. Przy pierwszym spotkaniu tchórza ze zbawcą, kiedy król prezentował cesarzowi swego syna Jakuba (Fanfanika, jak go rodzice nazywali), Leopold nie sięgnął nawet ręką do kapelusza. Sobieski opisując żonie różne afronty, jakie Polaków spotkały ze strony dworu cesarskiego, prosił, aby tych skarg nie publikowała, trzymając się zalecenia poety (Kochanowskiego):

"Nieźle czasem zamilczeć, co człowieka boli, By nie rzekł nieprzyjaciel, że cię mam po woli".

Sobieskiego, który na afront nie zareagował, wyręczyła wymowna anegdota: przy pierwszym spotkaniu z cesarzem król pierwszy uniósł rękę. Leopold, sądząc, iż Sobieski sięga po nakrycie głowy, sam zdjął kapelusz. Wtedy Jan III najpierw uniesioną ręką podręcił wąsa, a dopiero potem uchylił swego kapelusza.

Mateusz Siuchniński
Szymon Kobyliński

Źródło: Ilustrowana Kronika Polaków


Z kordem, a boso.

Przysłowie "Z kordem a boso."wzięło początek za Jana Sobieskiego, w czasie wyprawy Wiedeńskiey. Pod odniesionym sławnym zwycięztwie nad Turkami, i oswobodzeniu Wiednia Roku 1683: Rycerstwo nasze od tych którym przyniosło zbawienie z ochydney Muzułmanów niewoli doznało wdzięczności takiej że żywności ani ludzie, ani konie nieotrzymuiąc, głodem i niewczasami zniszczone zostało. Konie wszystkie upadły a z armii naypięknieyszey, iaką miała w ówczas zamożna Polska, zaledwie trzecia część do Oyczyzny wróciła, w opłakanym stanie, czyli iak określa powyższe przysłowie: "Z Kordem a boso." -

Źródło: Przysłowia narodowe (1830)

P.S. Tak właśnie się wychodzi dając posłuch wszelkiej maści zdrajcom i wrogom.
W normalnym świecie rządzonym przez władców, a nie interesy jakiegoś papieża, w zaistniałej sytuacji Sobieski przejął by władzę nad Austrią, Węgrami, Niemcami, a może nawet i Turcją i Polska była by Wielka.