Unia Europejska - Historia - Popiół z Lachów


Unia Europejska.

Robert Schuman

architekt projektu integracji europejskiej.

Robert Schuman, mąż stanu, dyplomowany prawnik i francuski minister spraw zagranicznych w latach 1948–1952 uznawany jest za jednego z ojców jedności europejskiej.

We współpracy z Jeanem Monnetem opracował znany na całym świecie plan Schumana, ogłoszony 9 maja 1950 r., którą to datę uznaje się za symboliczną datę narodzin Unii Europejskiej. Zaproponował w nim wspólną kontrolę nad wydobyciem węgla i produkcją stali: najważniejszych materiałów dla przemysłu zbrojeniowego. Opracowaniu tego planu przyświecała idea, zgodnie z którą prowadzenie wojny nie jest możliwe bez sprawowania kontroli nad wydobyciem węgla i produkcją stali.

Źródło.

Robert Schuman był człowiekiem kościoła, był jezuitą czyli agentem Watykanu.

Przebaczenie Niemcom.

Krzysztof Gołębiowski, KAI: Robert Schuman, to nieprzeciętny francuski polityk, który potrafił łączyć głęboką wiarę katolicką z nie mniejszym zaangażowaniem politycznym. Dlaczego zasługuje na beatyfikację?

Ks. Bernard Ardura: Robert Schuman już przez samo swoje urodzenie może być uważany za Europejczyka. Jego ojciec jako Lotaryńczyk był poddanym francuskim, ale od czasu, gdy Prusy, po pokonaniu Francji w 1870 r., zajęły Lotaryngię, stał się obywatelem niemieckim. Opuścił jednak swe strony ojczyste i ożenił się z obywatelką Luksemburga, zamieszkał w Księstwie i tam urodził się Robert. Była to więc rodzina międzynarodowa, a przyszły polityk stał się człowiekiem dwukulturowym, należał do kultury franko- i niemieckojęzycznej. W czasie studiów prawniczych włączył się do ruchu studentów katolickich. A mając żywą wiarę, wyniesioną z domu rodzinnego, odznaczał się wrażliwością na to, co nazywamy dobrem wspólnym. To jest klucz całej jego późniejszej postawy i zaangażowania politycznego.

Gdy po zakończeniu I wojny światowej Lotaryngia wróciła do Francji, a Schuman wrócił do swej małej ojczyzny, zwrócił na niego uwagę biskup Metzu. I młody absolwent prawa rozpoczął pracę zawodową, łącząc swą wiarę ze służbą społeczną, dla dobra wspólnego; działając w organach władzy - najpierw na szczeblu lokalnym, municypalnym, a następnie w zgromadzeniu ustawodawczym. Odtąd już niemal nieprzerwanie był wybierany do parlamentu, prawie aż do swej śmierci. Przez wszystkie te lata, zwłaszcza w okresie IV republiki - jako sekretarz stanu czy jako minister - służył dobru wspólnemu; przez pewien czas był nawet szefem Rady Ministrów.

Ale chyba najważniejszym okresem w jego życiu były pierwsze lata powojenne, gdy był ministrem spraw zagranicznych Francji...

Istotnie, był to szczególny okres nie tylko zresztą dla niego, ale w ogóle na arenie międzynarodowej. Z jednej strony powstał wielki blok komunistyczny i z drugiej jest świat zachodni, wolny, ale z wielkim problemem: co zrobić z Niemcami? Są one wówczas okupowane przez zwycięskie mocarstwa i dopiero w 1948 r. mają prawo utworzyć własny rząd, ale bez ministerstw: spraw zagranicznych i obrony.

I wówczas Schuman - jako szef dyplomacji francuskiej - wraz z sekretarzem stanu USA i ministrem spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii uzgadniają plan mający prowadzić do ponownego włączenia Niemiec do "orkiestry" wolnych narodów. Z upoważnienia swych partnerów właśnie Schuman ma przygotować odpowiednie rozwiązania w tym zakresie. I od końca 1949 do 10 maja 1950 r. przy pomocy Jeana Monneta [Jean Omer Marie Gabriel Monnet, 1888-1979 - francuski polityk i ekonomista, współtwórca idei wspólnoty europejskiej] przygotowuje konkretnie to, co zyska później nazwę Deklaracji z 9 maja 1950 r.

Przewidywał on całkowitą zmianę dotychczasowej filozofii politycznej, zapoczątkowanej wybuchem wojny francusko-pruskiej 1870 r. Chodziło o przerwanie błędnego koła: 1870 - całkowita klęska i upokorzenie Francji, a potem podpisanie w Sali Lustrzanej Pałacu Wersalskiego haniebnego aktu kapitulacji; z kolei po zakończeniu I wojny światowej odwrócenie sytuacji: przegrana Niemiec i słynny traktat wersalski, będący aktem odwetu oraz podpisany w tej samej sali tegoż pałacu - będący w istocie aktem potępienia i upokorzenia Cesarstwa Austro-Węgierskiego i Rzeszy Niemieckiej...

I można by tak ciągnąć to w nieskończoność. Za każdym razem duch i chęć upokorzenia strony pokonanej przez zwycięzców rodzi podobnego ducha zemsty i odwetu u pokonanych. W wyniku takiej właśnie logiki Adolf Hitler doszedł do władzy, i to bez rewolucji, w wyniku demokratycznych wyborów. A zatem co należy zrobić po II wojnie światowej - czy iść dalej tą drogą, czy coś zmienić?

Schuman rozumuje w ten sposób: przede wszystkim musimy zachować i obronić pokój. Jak wprowadzić do wspólnej świadomości to, co wywołuje sprzeciw wielu? W owym czasie głównymi surowcami strategicznymi dla przemysłu zbrojeniowego są węgiel i stal, toteż Schuman wraz z Monnetem zaplanowali instytucję ponadnarodową do zarządzania nimi. A wszystko to oparte na zasadzie solidarności. I tu widać udział chrześcijańskich ideałów.

Czy te zamierzenia naszego kandydata na ołtarze spotkały się z powszechnym poparciem i uznaniem?

Nie, Schuman miał wielu przeciwników swojej idei, którzy chcieli nadal prowadzić politykę upokarzania Niemiec, zresztą przy udziale Związku Sowieckiego. Tak więc całe przygotowania tego apelu toczyły się w warunkach wielkiej ostrożności. Gdy nasz kandydat przedstawiał swój plan na posiedzeniu Rady Ministrów, używał określeń bardzo ogólnych i wszyscy ministrowie go poparli, a dwóch z nich, którzy byli przekonanymi Europejczykami, poparło go entuzjastycznie, nie wchodząc w szczegóły. Po wyjściu z posiedzenia rządu Schuman zwołał ok. 200 dziennikarzy w Sali Zegarowej na Quai d’Orsay [siedziba Ministerstwa Spraw Zagranicznych Francji] i odczytał im swoją Deklarację.

Czego dotyczył ten dokument?

Jest to bardzo ciekawy projekt - mówi on o solidarności i pokoju, a zarazem odznacza się wielką dalekowzrocznością, stwierdza bowiem, że jest otwarty na inne kraje, które w sposób wolny zechcą przyłączyć się do tych ideałów. Co więcej - mówi się tam o współpracy z innymi kontynentami, m.in. z krajami afrykańskimi, które w owym czasie w większości nie były jeszcze niepodległe.

Widzimy więc, że całe życiowe doświadczenie Schumana znalazło zwieńczenie w roku 1950. A on to robił we współpracy i przy pomocy Konrada Adenauera, kanclerza Republiki Federalnej Niemiec, który w owym czasie nie mógł podejmować żadnej inicjatywy, gdyż zostałoby to odczytane jako nowa niemiecka próba podboju Europy. Adenauer mógł jedynie przyjąć wyciągniętą doń rękę.

Podobnie było z Włochem Alcide de Gasperim, który też wtedy nie mógł się włączać w podobne inicjatywy. Jednak Schuman od początku chciał wciągnąć do swych planów Włochy, aby nie dokonały ponownie błędnego wyboru, jak wcześniej za Mussoliniego.

Mamy zatem do czynienia u Schumana z wolą pojednania, przebaczenia, solidarności, pokoju. Na marginesie warto zauważyć, że m.in. właśnie dzięki tamtym wysiłkom obecnego kandydata na ołtarze obecny czas jest najdłuższym okresem pokojowym, jaki Europa zaznała w swej historii.

Czy działania Schumana ograniczały się do opracowania Deklaracji?

Oczywiście, że nie. Był on świadom tego, że same idee nie wystarczą, dlatego trzeba łączyć interesy gospodarcze i polityczne, aby osłabić narodowe egoizmy. I w uznaniu tych swoich zasług został wybrany pierwszym przewodniczącym Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy - pozostając nim w praktyce do końca życia.

Był przy tym człowiekiem bardzo wierzącym, ale wyznającym swoją wiarę dyskretnie, nie mówił o tym głośno. Codziennie uczestniczył w Mszy św. Już w czasach szkolnych poznał łacinę i grekę, studiował Ojców Kościoła. Gdy w latach II wojny światowej był uwięziony, a potem prawie 4 lata spędził w podziemiu, czytał "Summę teologiczną" św. Tomasza z Akwinu i codziennie uczestniczył w Eucharystii, odmawiał różaniec, żył prawie jak mnich. Ci, którzy odwiedzają jego dom w Scy-Chazelles koło Metzu, widzą pokój przypominający celę klasztorną. Schuman nie założył rodziny, ale całkowicie oddał się służbie dobru wspólnemu. Jest on wzorem świeckiego chrześcijanina - polityka, o którym wszyscy mówili, że jest człowiekiem uczciwym i prawym.

Źródło.

Kościół, Niemcy i Żydzi to jedno. Dlatego kościół tak łatwo przebaczał Niemcom i podawał im pomocną dłoń, ponieważ kościół bez Niemców nie istnieje.

Współczesny Generalplan Ost.

W związku z kolejnym rozbiorem Polski pod szyldem Unii Europejskiej – nową formą starego niemieckiego Drang nach Polen, istnieje pilna potrzeba przypomnienia wszystkim Polkom i Polakom, co wyprawiali Niemcy z pokoleniem ich ojców, kiedy stali się panami życia i śmieci około 25 milionów Polaków w granicach okupacji niemieckiej. To przypomnienie jest konieczne jako forma ostrzeżenia przed duchem niemieckiego parcia na wschód, niezmiennym od ponad 500 lat. Przypomnienia i ostrzeżenia, komu powierzamy przyszłość nas i naszych pokoleń.

Jest jeszcze jeden wyjątkowo ważki i pilny powód tej ponurej retrospekcji. Chodzi o coraz bezczelniejsze żądania tak zwanych wypędzonych, czyli Niemców, którzy w panice, na rozkaz władz hitlerowskich, gnani także świadomością odpowiedzialności za zbrodnie wobec narodów Europy wschodniej, uchodzili z ziem północnych i zachodnich.

W ostatnich dziesięcioleciach owi wypędzeni zaczęli coraz zuchwalej dopominać się anulowania tych wypędzeń i wypłacenia im odszkodowań. Stanowi to porażający przykład zamienienia kata w ofiarę. I właśnie dla przywrócenia tych ról ofiarom i katom, musimy dokonać przeglądu akcji wysiedleń i deportacji ponad miliona Polaków z okupowanych terenów. Sposób, metodologia, cała ideologia tych wypędzeń w pełni wyczerpuje znamiona zorganizowanego ludobójstwa, zwłaszcza gdy nakładała się ona na równie ludobójczy system eksterminacji całych warstw społecznych narodu.

Współczesny Generalplan Ost jest banalnym powtórzeniam planów Trzeciej Rzeszy pod innymi formułkami, realizowanych innymi metodami, ale zawsze z użyciem słów jednoczenie. W drugiej wojnie światowej zostaliśmy przez Niemców zjednoczeni tak wielkodusznie, że krew popłynęła z milionów Polaków poddanych temu miłosnemu uściskowi. Obecnie dokonuje się to samo — w ramach pokojowego Piątego Rozbioru Polski. Prawo unijne jest już przygotowane do wojny z nieuchronnym buntem, konspiracją Polaków. Biczem prawnym będzie urzędowo już obowiązujące zwalczanie ksenofobii, szowinizmu, rasizmu. To po prostu nowe werbalnie, lecz te same praktycznie hitlerowskie ustawy norymberskie.

I ujmując najkrócej: ukazanie grozy tego kolejnego jednoczenia z Niemcami, to główna idea niniejszej pracy, adresowanej do milionów politycznie ociemniałych Polek i Polaków, którzy w maju 2003 roku złożyli swoje podpisy za zjednoczeniem nas z Rzeszą Niemiecką Kohlów, Schroederów i wypędzonych: E. Steinbach, niemieckiego Żyda F. Hupki, Żyda Joska Fischera i pozostałych. Naszym celem jest powiadomienie — a nie tylko przypomnienie milionom polskich ciemniaków — jak to było, skoro przedtem nie chcieli słuchać tego, co im opowiadali rodzice. Naród, który traci pamięć, traci prawo do istnienia. Maksyma śmiertelnie banalna w jej oczywistości, niestety nie znana milionom polskich ciemniaków. Gdyby sięgnęli do tej książki, w co wątpię – i przeczytali choćby tylko jedną nieoficjalną wypowiedź kanclerza Gerharda Schroedera, może by wreszcie zaczęli myśleć:

Nie drażnijcie ofiary, która się sama pcha w nasze ręce. Zawierzcie mej metodzie, ja wam dostarczę wschodnie landy w taki sposób, że ich dzisiejsi administratorzy, czyli Polacy, będą nam jeszcze wdzięczni, że zostali wreszcie Europejczykami!

Tak powiedział Schroeder na zjeździe wypędzonych 25 sierpnia 2001 roku, a więc w rocznicę podpisania paktu Ribbentrop-Mołotow – wyroku na Polskę z 1939 roku. Tę wypowiedź opublikowało tylko pismo Westerplatte w numerze 28/29 z 2001 roku. Polacy poznali wtedy tę wypowiedź kanclerza-neofaszysty tylko z książki Jana Marszałka Kult zdrady Polski i potem z mojej: Z łagru do Eurołagru, opublikowanej na kilka miesięcy przed referendum unijnym. Ich zasięg i rezonans – ledwie w mikronach całej populacji Polaków. Ale zasięg przyszłych i już obecnych skutków, poznają dziesiątki milionów teraz i wkrótce.

Celem Ost Planu było zniemczenie gigantycznej przestrzeni geograficznej Europy: od wschodnich granic Trzeciej Rzeszy do pionowej lini: jezioro Ładoga – Morze Czarne koło przesmyku Krymskiego. Gdyby hitlerowski cel został osiągnięty przynajmniej na kilkadziesąt pierwszych lat, wykonany by został plan eksterminacji 48-50 milionów słowiańskiewj hołoty.

Henryk Pająk

Źródło: Niemieckie ludobójstwo na polskim narodzie.

Panie Pająk nie bulwersuj się tak Pan, przecież Polacy są zajęci jedzeniem Niemcom z ręki.

Niemiecki ekspert ostrzega przed Unią Europejską.

Unia Europejska jest zagrożeniem dla Polski od samego początku procesu akcesyjnego. Wszystko zaczęło się od układu stowarzyszeniowego z roku 1992. Dwa lata później polski rząd złożył oficjalny wniosek o członkostwo w Unii Europejskiej bez szerszej konsultacji społecznej, nie mówiąc już o referendum. Wystarczyło kilka entuzjastycznych haseł w rodzaju: wracamy do Europy, aby poradzić sobie w pierwszej instancji z naiwną opinią publiczną. Od tego momentu Polska weszła w fazę dostosowawczą do wymogów Unii Europejskiej. Minęło już tyle lat, a do większości Polaków ciągle nie dociera, że to co dzieje się w Waszym kraju w aspekcie ekonomicznym, w gospodarce, w bankowości, w przemyśle, w rolnictwie, w administracji, w edukacji, w ubezpieczeniach, w systemie prawnym, w opiece medycznej itd. – to wcale nie wynik prowadzenia suwerennej polityki polskiej, ani nie jest to kwestia czy wina tego, jakie partie są u władzy, albo jakie osoby, ale jest to przede wszystkim i ponad wszystko wynik realizowania strategii dostosowawczej do Unii Europejskiej, pod dyktando Unii Europejskiej i pod jej kontrolą. Albowiem warunkiem uzyskania pełnego członkostwa UE jest właśnie przeprowadzenie całkowitych zmian dostosowawczych. Uzyskanie takiego członkostwa jest podstawowym priorytetem politycznym oraz niekwestionowanym celem partii lewicowych i tych prawicowych, które sprawowały władzę po roku 1989. Innej koncepcji na Polskę Wasze elity polityczne nie mają.

Równocześnie można zaobserwować niesłychaną dusproporcję informacyjną. Rząd oraz posłowie mają dostęp do rzetelnych raportów i ekspertyz, z których jasno wynika jak ogromne koszty dostosowawcze musi ponieść Polska i jak bezwzględne warunki stawiają państwa członkowskie. Jednak ekspertyzy te, nierzadko z adnotacją poufne, nie oglądają światła dziennego, nie przedostają się do mediów, a tym samym nie stanowią podstawy do rzeczowej społecznej debaty. Społeczeństwo polskie było od początku i w zasadzie jest nadal utrzymywane w niewiedzy co do tego, że głównym źródłem chaosu w państwie jest od kilkunastu lat polityka dostosowawcza, także na temat realnych kosztów i skali zmian, jakie dotkną Polskę po ewentualnym uzyskaniu pełnego członkostwa w Unii Europejskiej. Powstają wobec tego pytania: czy i kiedy rząd, parlamęt i media rozpoczną rzetelną, a nie udawaną ogólnonarodową debatę na temat integracji Polski z Unią Europejską? Czy jest opracowany alternatywny program dla Polski poza Unią Europejską? Czy rządzącym obecnie wolno wykorzystywać mechanizm dezinformacji społecznej po to, żeby realizować własne plany, których skutki uderzą tak boleśnie w kolejne pokolenia Polaków?

Warto wobec tego zwrócić uwagę na przynajmniej dwa nieporozumienia, jakie ciągle towarzyszą integracji Polski z Unią Europejską. Słyszy się więc, że Polska wchodzi lub wejdzie do Unii Europejskiej, a gdy wejdzie, to dopiero otworzy się przed Wami niebo. Otóż, cała przewrotność tego sformułowania polega na tym, że po uzyskaniu członkostwa to nie Polska wejdzie do Unii Europejskiej, ponieważ Polska jest państwem ekonomicznie słabym po okresie PRL i dodatkowo celowo osłabionym w ciągu następnych kilkunastu lat, ale odwrotnie – to Unia Europejska wejdzie do Polski. To ostatnie trzeba sobie jasno powiedzieć: Unia Europejska już wchodzi, a nawet weszła do Polski, bo nastąpiła wyprzedaż lub likwidacja ogromnej ilości zakładów pracy, bo zalewa Was tania, dotowana i niezdrowa żywność, i przyznaje dotacje, ale na niszczenie Waszego przemysłu, wreszcie dlatego, że Was ogłupia swoją propagandą i demoralizuje mamiąc obietnicami i przekupstwem. To są wyniki wchodzenia Unii Europejskiej do Polski, przed czym powinniście się bronić.

Renomowany angielski redaktor Ron Hunt podsumowuje w The Sunday Times: Jak do tego mogło dojść, że naród o tak chlubnej tradycji niepodległościowej dał się łatwo nabrać na prymitywną europejską demagogię i pozwolił się w ciągu zaledwie dziesięciu lat kompletnie zafrykanizować.

W przypadku uzyskania członkostwa przez Polskę skala wchodzenia bogatych firm zachodnich i instytucji reprezentujących Unię Europejską oraz jej interesy będzie niepomiernie większa, ponieważ temu wykupowi Polski nie będzie można stawić już żadnej tamy. Tylko jako państwo niepodległe Polska może stawić opór, może jeszcze tupnąć nogą, zastosować restrykcje, wprowadzić cła lub zakazy. Może prowadzić własną politykę gospodarczą, rolną, pieniężną, podatkową i każdą inną. Jako członek Unii Europejskiej będziecie musieli być całkowicie podporządkowani decyzjom płynącym spoza Polski, oddacie Polskę obcym.

Czasami słyszę jak się wam mówi dla osłody, że dzięki wejściu do Unii Europejskiej, będziecie mogli tam nieść chrześcijaństwo i nawracać zbłąkane dusze. Jest to chyba jakieś pomieszanie pojęć. Unia Europejska jest unią polityczno-ekonomiczną, a nie unią religijną. Spraw religi tam się w ogóle nie porusza i nie mówi o jakichś specjalnych przywilejach dla Polaków, którzy zadeklarują działalność misyjną. Natomiast jeśli ktoś ma takie ambicje, to przecież już dziś droga wolna, każdy ma paszport, wizy od lat są niepotrzebne, można jechać i nawracać. Jednak jakoś nie widać, żeby Polacy rwali się do tego nawracania Europy, raczej jeżdżą tam na zarobek, pracują za najniższe stawki, przyjmując często najpodlejsze prace. Budzą raczej litość, niż podziw. Czy w takim stanie, najczęściej bez znajomości obcego języka, będą dobrymi misjonarzami? Kto ich tam będzie słuchał? Czy wzbudzą wiarygodność?

A przecież sroce spod ogona nie wypadliście. Macie piękny, własny kraj, o wspaniałej, spójnej, unikalnej w dziejach świata historii. Piszę to jako Niemiec, który Was poznał, a nawet w Was się wżenił. Jak się czyta nimiecką literaturę i pamiętniki, to Polska zawsze, także dla nas Niemców miała urok pięknej dziewczyny, pociągała swoją świeżością, swoją naturalnością, duchowością, słowiańskością. Mieliście zawsze wielką siłę przyciągania dla nas, ludzi Zachodu. Przez wieki tysiące Niemców osiadło wśród Was, uległo Waszemu duchowi, uległo polonizacji: stąd tyle tu niemieckich nazwisk, także wśród najlepszych polskich patriotów. Jesteście jednolitym, zwartym narodem o pięknych tradycjach i kulturze. Mieszkacie na swojej ziemi od zawsze, nikomu jej nie zabraliście, umieliście ją chronić i uprawiać, umieliści jej bronić. Brońcie jej teraz także przed wrogiem bardziej podstępnym niż dotąd – takim, który i ziemię zabiera i niszczy ducha. Gdzie się podział Wasz opór, który był zawsze tak nieporównanie większy niż wasza uległość. Brońcie Polski!

Musicie nadal pilnować własnego gniazda, aby było czyste i piękne, bo tego nikt za Was nie zrobi, a szczególnie obcy, dla których tu naczelnym motywem działania jest zawsze interes. W tym gnieździe musi być miejsce dla wszystkich Polaków. Z takiego gniazda możecie przecież jeździć i fruwać po całym świecie, ale z poczuciem własnej godności i wartości, z pewnością, że zawsze możecie do siebie wrócić. Wtedy zaimponujecie obcym i wtedy Was chętnie będą słuchać, a nawet brać będą z Was przykład. Ale nie możecie być żebrakami ani tułaczami. Macie Ojczyznę, która znajduje się w Europie. Nie dajcie się więc zwariować propagandzie, a sami – zacznijcie myśleć!

Carl Beddermann

Źródło: Brońcie Polski.

Carl Beddermann jest niemieckim urzędnikiem państwowym z wieloletnim stażem w administracji państwowej, rolniczej i ochrony środowiska w Dolnej Saksonii. Ze względu na swoje doświadczenie we wdrażaniu przepisów prawa unijnego do niemieckiego prawa i praktyki administracyjnej, został on w roku 2001 wydelegowany przez Unię Europejską do Polski. W ramach tzw. projektu naprowadzającego, finansowanego przez UE, miał on przygotować polską administrację ochrony środowiska do przyszłego przystąpienia Polski do Unii. Jego wypowiedzi w wywiadzie dla Super Ekspresu, mówiące o tym, że największe korzyści z tzw. unijnej pomocy przedakcesyjnej dla Polski czerpią nie Polacy, ale przede wszystkim sama Piętnastka, doprowadziły w lecie 2002 roku do zwolnienia go ze stanowiska doradcy.
Po tych doświadczeniach autor powrócił do Niemiec, gdzie mieszka razem ze swoją polską żoną i dwojgiem dzieci. Jego rodzimy niemiecki urząd, Ministerstwo Ochrony Środowiska Dolnej Saksonii, na przywitanie przekazał mu wiadomość, że zostało wszczęte przeciwko niemu postępowanie dyscyplinarne, ponieważ, jak zostało to dosłownie sformułowane w piśmie ministerialnym, działalność Beddermanna w Polsce stoi w rażącym przeciwieństwie do interesów Unii Europejskiej i niemieckiego rządu oraz utrudnia proces akcesyjny Polski.