Rodowe posadłości dziedziczne - Historia - Popiół z Lachów


Rodowe posiadłości dziedziczne.

Ustrój rodowy.

I Przyjmując porządek kształtowania się zrzeszeń ludzkich na zasadzie danych, które podaje historya i obserwacya życia dzikich ludów, widzimy przedewszystkiem zbiór wszystkich krewnych w rodzie. Zgromadzenie rodów pokrewnych tworzyło bractwo w organizacyi plemienia, by w końcu ukształtować federacyę plemion czyli szczep. Aczkolwiek stąd powstało społeczeństwo rodowe, odmienne od politycznego czyli państwowego, niemniej "zarodek rządu da się odnaleźć w organizacyi rodowej w stanie pierwotnym".

Przy organizacyi rodowej "państwo nie istniało. Rządy rodów były istotnie demokratyczne, gdyż zasady, na jakich uorganizowały się rody, bractwa i plemiona. były demokratyczne". Z pewnością Słowianie przeszli wszystkie fazy pierwotnego rozwoju, tak jak wszystkie ludy świata, czy to będą Irokezi, Aztekowie, czy też szczepy aryjskie. Co do Słowian wszakże posiadamy skąpą tylko tradycyę z czasów pierwotnego ich ustroju. Pod tym względem jesteśmy upośledzeni w porównaniu z innymi ludami aryjskimi, jak Rzymianami i Grekami, a choćby Germanami, co do których świadectwa przeszłości zawierają nawet wzmiankę o rodach, wywodzących się z matki, nie z ojca, z tej doby, kiedy ojcostwa nie można było dowieść, lecz tylko macierzyństwo. Słowiańskie zabytki dziejowe, odnoszące się do organizacyi społeczeństwa, pochodzą z czasów tworzenia się drobnych państewek. Zastajemy Słowian w organizacyi plemiennej, złożonej z bractw, z naczelnikami bractw na czele, którzy zaczynają wyróżniać ze swego grona wspólnego naczelnika plemienia.

U Słowian południowych władza naczelnika, upadając, przechodzi na wiec ogólny, a gdy ta władza znów się pojawia, wiec traci na znaczeniu; u Słowian północno -zachodnich książę, nawet wielki-książę, rządzi razem z wiecem. Tam, gdzie "książę" występuje na widowni, nie jest on nigdy naczelnikiem bractwa, lecz tylko plemienia, co też stwierdzają stosunki społeczno-polityczne innych narodów.

Liczba członków rodu jest zwykle nieznaczna, jak to widzimy u ludów, których pierwotne stosunki zdołano podpatrzeć. U Irokezów-Seneków ród liczył 375 osobników; u Greków—"z trzydziestu rodzin w rodzie, po wyłączeniu żon, głów rodzin wypadałoby przecięciowo przy zwyczajnej normie obliczania 120 osób na ród"; u Rzymian—ród Fabiuszów składał się z 306 żołnierzy. Pewna liczba rodów tworzyła bractwo; u Ateńczyków 30 rodów, po 120 osób każdy, stanowiło bractwo, "fratryę", liczącą 3600 ludzi; u Rzymian 10 rodów, po 300 osób każdy, tworzyło bractwo, "kuryę", złożoną z 3000 ludzi; u Irokezów-Seneków 4 rody po 375 ludzi dają liczbę 1500 głów. Dopiero pewna liczba bractw, złączonych w plemię, stanowi siłę wojenną Ateńczycy składali się z 4 plemion, a każde plemię z 3 bractw, czyli plemię dawało zastęp 90 rodów i 10.800 ludzi; u Rzymian 10 kuryi, składających każde z 3 plemion posiadało 30.000 wojowników i przedstawiało 100 rodów.

Wydaje się nam rzeczą oczywistą, że pierwszy książę słowiański, o którym wspominają dzieje (jordanes), Boza, książę naddunajski Antów, stając w IV w, po Chr. na czele ludu przeciw Winitarowi ostrogockiemu, nie był naczelnikiem nikłej pod względem liczebnym fratryi, lecz wodzem wszystkich bractw całego plemienia. Boza, wojując zrazu z powodzeniem, ulega wielkiej klęsce, a wzięty do niewoli, został przez Gotów ukrzyżowany razem z synami i siedemdziesięciu dostojnikami. Tych dostojników mamy prawo uważać za naczelników rodów. Również książę Dobręta, "stojący na czele ludu" w 578 r. "z naczelnikami, Radogost z 593 r., władający mnóstwem Słowian w "swoim kraju", Mężyk, przytaczany u Menandra (r. 594), a zwany księciem,–są naczelnikami plemion, a nie bractwa. Stosuje się to i do nieznanego wodza, który w 534 r. prowadzi zbrojnych "z całego ludu Slowenów" przeciw Chilbudyszowi, wodzowi Justyniana. Świadectwa Prokopiusza († 562) znów ustalają, że rządy książąt u Sklawanów i Antów nie były powszechne, lecz że zebranie tłumów radziło o szczęściu i nieszczęściu ludu. "Narodami tymi, Sklawanami i Antami, nie rządzi jeden człowiek, lecz od dawnych czasów żyją w demokracyi, i dlatego bywa szczęście i nieszczęście zawsze im wspólne. I inne sprawy, możnaby prawie powiedzieć—wszystkie, są u nich wspólne i oddawiendawna ustanowione u tych barbarzyńców".

Antoni Marylski Łukaszewski (1865 - 1932)

Źródło: Historya Włościan w Polsce (1910).